sobota, 24 kwietnia 2010

Kocia kołyska

Niedawno skończyłem czytać powieść Kurta Vonneguta pod tytułem "Kocia kołyska", należy ona do gatunku science-fiction, czego wcale nie można stwierdzić po pierwszych stronach. Książka opowiada fikcyjną historię Feliksa Hoenikera (szkoda, że nie Honeckera:)) konstruktora bomby atomowej oraz jego trójki dzieci a także głównego bohatera, będącego jednoczenie narratorem, Johna (Jonasza). Poznajemy również historię tajemniczej substancji (lód-9) oraz pewnej wyspy; republiki San Lorenzo rządzonej przez Papę Monzano. Główny zagadnieniem poruszanym w książce jest broń masowego rażenia, krytyka jej istnienia, krytyka nauki i uczonych jako źródła powstawania nowych narzędzi masowej zagłady, sposobu myślenia naukowców dla których człowiek jest zaledwie tłem ich badań, dla których osobista przyjemność i satysfakcja intelektualna są ważniejsze niż świat zewnętrzny. Również stworzona na potrzeby powieści substancja zwana lodem-9 jest alegorią siły nad którą trudno zapanować i która jest bardziej śmiercionośna niż broń nuklearna, łatwo jej użyć, a jej skutki są nieodwracalne. Substancja ta doprowadzi do ogólnoświatowego armagedonu w samym końcu powieści. Warto zwrócić uwagę, że książka powstała w roku 1963 czyli zaledwie rok po słynnym kryzysie kubański, kiedy świat był bliższy wojny nuklearnej niż kiedykolwiek wcześniej czy później. Wydźwięk treści jest wiec bardzo wymowny. Dodatkowo należy nadmienić, że Vonnegut będąc jeńcem w czasie II wojny światowej przeżył niszczycielskie bombardowanie Drezna "Florencji północy" w roku 1945. Wydarzenie to było osobistą traumą i odcisnęło swoje piętno na całej jego późniejszej twórczości literackiej. Vonnegut w bardzo ciekawy sposób wplótł w fabułę - bokononizm, opartą na łgarstwie i szczycącą się tym religię. Jedyne "opium dla mas" otwarcie przyznające się do mydlenia oczu swym wyznawcom. Stworzony przez Vonneguta bokononizm wydaje się wiec być ostrzem satyry wymierzonym we wszystkie religie. Jeżeli chodzi o groteskę oraz czarny humor to został on posunięty do granic możliwości co bardzo dobrze wpływa na całkowicie absurdalny i komiczny odbiór "Kociej kołyski". Polecam.


Próbka czarnego humoru:

- Jeśli to nie pan jest lekarzem "Papy", to kto go leczy?
- Jeden z moich lekarzy, niejaki doktor Schlichter von Koenigswald.
- Niemiec?
- Mniej więcej. Był przez czternaście lat w SS, w tym przez sześć lat jako lekarz obozowy w Oświęcimiu.
- Odprawia teraz pokutę w Domu Nadziei i Miłosierdzia?
- Tak - odpowiedział Castle - i robi wielkie postępy, ratując ludziom życie na prawo i lewo.
- To dobrze.
- Tak. Jeśli nadal będzie odrabiał straty z taką szybkością, pracując dzień i noc, to liczba ludzi, którym uratuje życie, zrówna się z liczbą ludzi, których wysłał na tamten świat, w roku 3010.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz