czwartek, 9 września 2010

Japońskie bombardowanie Stanów Zjednoczonych podczas II Wojny Światowej

Kolejny wpis z kategorii "Kalendarium" i jednocześnie "Bitwy i kampanie". Dzisiaj bardzo mało znany epizod. 9 września 1942 roku japoński okręt podwodny I-35 dowodzony prze komandora por. Meija Tagami zbliża się do wybrzeża stanu Oregon. Młody pilot Nobuo Fujita oraz jego radiooperator Okuda przygotowują się do startu. Ich wodnosamolot Yokosuka E14Y przewożony w hangarze na pokładzie okrętu podwodnego jest gotowy do startu.

Nobuo Fujita

Wspomnienia - Fujita:
"Spoglądałem ku wybrzeżom Oregonu. Góry były jeszcze spowite mgłą, lecz mogłem dostrzec przylądek Kap Blanco wraz z latarnią morską. Morze, wzburzone przez ostatnie dziesięć dni, znów było spokojne, a niebo bez chmur. Kapitanie - powiedziałem - wygląda nieźle. Myślę, że możemy dziś przeprowadzić naszą akcję. Świetnie! - odrzekł Tagami -za kilka minut przejdzie Pan do historii. Będzie Pan pierwszym człowiekiem, który kiedykolwiek zbombardował Stany Zjednoczone Ameryki."

Atak był rezultatem pomysłu Nobuo Fujity, którego propozycja trafiła do admirała Yamamoto latem 1942 roku. Admirał zgodził się na proponowany plan, uważając, że wzniecenie pożarów na rozległych obszarach leśnych zachodniego wybrzeża Ameryki jest najlepszym sposobem wywołania paniki po stronie nieprzyjaciela. Do zadania przeznaczono okręt podwodny I-35 wyposażony w katapultę startową oraz hangar zdolny pomieścić wodnosamolot Yokosuka E14Y uzbrojony w bomby zapalające.


wodnosamolot Yokosuka E14Y "Glen" za pomocą którego Fujita i Okuda dokonali ataku

Wspomnienia - Fujita:
"Założyłem kombinezon i poczyniłem ostatnie przygotowania. Do małego drewnianego pudełka włożyłem kilka kosmyków swoich włosów, kilka ścinków paznokci i mój testament. W razie gdybym nie powrócił z akcji, moje "resztki" przekazano by żonie. Wszystko było już gotowe - mój obserwator Okuda siedział w maszynie, a katapulta została uruchomiona. Przelecieliśmy nad latarnią morską Kap Blanco i znaleźliśmy się nad wybrzeżem, po czym skręciliśmy na północny wschód w kierunku celu. Słońce czerwonozłotą poświatą rozjaśniało niebo na wschodzie. Po około 70 kilometrach kazałem Okudzie zrzucić pierwszą bombę na olbrzymie lasy. Przelecieliśmy kolejnych 15 kilometrów na wschód i zrzuciliśmy drugą bombę. Gdy ponownie dotarliśmy do Kap Blanco, wzięliśmy kurs na południowy zachód. Nagle spostrzegłem dwa frachtowce. Aby nie dać się zauważyć, lecieliśmy tuż nad powierzchnią wody. Kilka minut później byliśmy już poza linią horyzontu. Dopiero wtedy skręciliśmy, by odszukać nasz okręt. Wkrótce znów byliśmy na jego pokładzie."

wodnosamolot Yokosuka E14Y "Glen" na katapulcie startowej okrętu podwodnego

Yokosuka E14Y "Glen" startuje za pomocą katapulty

Skutki tego ataku były znikome. Powstałe pożary szybko ugaszono. Był to jedyny lotniczy, japoński atak na Stany Zjednoczone. Nikły rezultat akcji nie zraził jednak Japończyków do innych rodzajów ataków (o których będzie jeszcze mowa na moim blogu) na terytorium Stanów Zjednoczonych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz