czwartek, 2 września 2010

Idź i patrz

"Idź i patrz" to film, który ostatnio sobie odświeżyłem, film tak mocny, że pomimo iż oglądałem go ponownie po kilku latach i doskonale wiedziałem czego się spodziewać to dawka negatywnych emocji była równie wielka jak kiedyś, do tego stopnia, że spowodowała kilkudniowe pogorszenie nastroju. Brzmi nieciekawie, ale to prawda. Na początek proszę o uzbrojenie się w nieco uwagi, bo ten miażdżący film można rozpatrywać na tak wielu płaszczyznach i w tak wielu wymiarach, że można by napisać o nim pracę magisterską. Recenzja więc nie będzie krótka, postaram się opisać wszystko to, na co warto zwrócić uwagę oglądając film, przyjrzymy się kilku specyficznym scenom oraz symbolice, nie obejdzie się bez oceny historycznej i to wcale nie takiej oczywistej jak mogłoby się wydawać. Postaram się również o sformułowanie kilku tez, które cisną się na usta tuż po seansie. Na początek kilka podstawowych informacji na temat fabuły: Białoruś rok 1943, trwa niemiecka okupacja, młody chłopiec - Florya zaciąga się do oddziału partyzantów, bagaż negatywnych i brutalnych przeżyć będzie tak duży, że dziecko dojrzeje w zaledwie kilka dni. Niewinność młodego człowieka zostanie doszczętnie zniszczona w wyniku wydarzeń których będzie świadkiem, uczestnikiem i częściowo sprawcą.


Tytuł: "Idź i patrz" i Apokalipsa

Tytuł filmu w reżyserii Elema Klimowa, nawiązuje do 6 rozdziału Apokalipsy św. Jana:

I wyszedł drugi koń rydzy; a temu, który na nim siedział, dano, aby odjął pokój z ziemi, a iżby jedni drugich zabijali, i dano mu miecz wielki. …
A gdy otworzył czwartą pieczęć, słyszałem głos czwartego zwierzęcia mówiący: idź i patrz! I widziałem, a oto koń płowy, a tego, który siedział na nim, imię było śmierć, a piekło szło za nim; i dana im jest moc nad czwartą częścią ziemi, aby zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez zwierzęta ziemskie.

Nawiązanie w tytule do Apokalipsy według św. Jana wydaje się jak najbardziej właściwe biorąc pod uwagę to co zobaczymy oglądając film. Dodatkowo powiązanie apokalipsy z najstraszliwszą z wojen, która utopiła ludzkość w morzu krwi i ognia, przyniosła niewyobrażalne barbarzyństwo i bestialstwo, jest uzasadnione.


Sceny

W dziele Elema Klimowa mamy całe mnóstwo wyjątkowych i niezwykle sugestywnych scen, które budują specyficzny klimat filmu, budzą uczucie niepokoju i wszechobecnego zła, czuć lęk przed nadciągającą, albo już obecną katastrofą, której udziałem są wszystkie postacie występujące w filmie.


pobojowisko - pierwsza scena w filmie, dwóch chłopców (w tym nasz bohater - Florya) przekopuje pobojowisko w poszukiwaniu broni, scena bardzo istotna chłopcy dopuszczają się deprawacji, naruszają spokój poległych, dla których zniszczony okop stał się ostatnią mogiłą. Dochodzi do zbezczeszczenia miejsca spoczynku poległych i ograbienia grobu. Chłopców z karabinem, dostrzega przelatujący niemiecki samolot rozpoznawczy. Wydawałoby się scena bez większego znaczenia, ale jest ona zwiastunem nadchodzącej apokalipsy. Nieodpowiedzialne zachowanie chłopców, pomimo ostrzeżeń mężczyzny, sprowadzi śmierć na rodzinę Flory. Pilot widząc cywila z karabinem wzywa oddział pacyfikacyjny do pobliskiej wioski o czym dowiemy się dużo później.


samolot - niemiecki samolot rozpoznawczy Focke-Wulf Fw 189, pojawiający się kilkukrotnie w czasie trwania filmu. Złowieszczy symbol, oko wielkiego brata przed którym nic się ukryje, samolot który pojawia się na niebie znienacka, którego delikatny pomruk silników ma moc iście hipnotyzującą. "Powietrzny demon" po którym nie wiadomo czego się spodziewać, raz pozornie nie stwarzający zagrożenia zbiera informacje, innym razem sypią się z niego propagandowe ulotki, innym razem bomby lub spadochroniarze ze specjalnych oddziałów do walki z radziecką partyzantką. Jest to również metafora - zło przed którym nic się nie ukryje, które wszystko widzi. W nawiązaniu do pierwszej sceny czyli pobojowiska - gdy kamera przedstawia widok z kabiny, pilot widzi chłopców z karabinem, w tle słyszymy audycję niemieckiego radia i po chwili niemiecki hymn - mamy wrażenie, że to cała potęga hitlerowskich Niemiec dostrzega ich czyn - odnalezienie karabinu, który posłuży do walki z okupantem.


gniazdo - Florya rozdeptuje w lesie gniazdo z jajami, widzimy szczątki jaj oraz już wykształcone małe ale jeszcze niewyklute martwe ptaszki. Scena symbolizuje zdeptaną niewinność oraz utracony dom, to co stanie się udziałem głównego bohatera już wkrótce.


bocian- ptak powszechnie uważany za symbol szczęścia, w chrześcijaństwie uważany za symbol Chrystusa. W filmie pojawia się w środowisku raczej niecodziennym dla siebie - w lesie, dzieje się to podczas ulewnego deszczu. Bocian sam przemoknięty i zmarznięty, dodatkowo pokracznie wyglądający jest symbolem cierpiącego na krzyżu Chrystusa. Pojawia się właśnie wtedy gdy Florya i Głasza przygotowują się do spędzenia nocy w naprędce wykonanym szałasie. Ptak chodź sam szuka schronienia i uważnie ogląda szałas, będzie cierpiał na deszczu jak Chrystus na krzyżu. Jako symbol wprowadza w tej scenie poczucie bezpieczeństwa. Widz ma uczucie, że w danej chwili bohaterom filmu nic nie grozi.


lalki - po przybyciu Flory wraz z Głaszą do jego rodzinnej wsi, bohater jest zaniepokojony nieobecnością matki i siostrzyczek oraz sąsiadów. Florya próbuje wytłumaczyć sobie ich nieobecność tym, że schronili się przed Niemcami na bagnach lub w lesie, jest zaniepokojony i podejrzewa najgorsze ale jego psychika broni się, próbując odpychać to co jest niemal oczywiste. Florya woli nieświadomość i złudną nadzieję, zaprasza Głasze do zjedzenia zupy, wtedy też dostrzega niedbale położone lalki swoich siostrzyczek. Niedbale ułożone lalki przypominają stos ludzkich ciał po zbiorowej egzekucji, kolejna niepokojąca informacja próbuje przeniknąć do świadomości Flory. Na jego twarzy widać narastający strach i niepokój. Scena pełna napięcia aż ciarki przechodzą po plecach. Dodatkowo w kontekście tego co zobaczy Głasza opuszczając wieś, a czego nie zauważy Florya, prawdziwe mistrzostwo.


krowa - a raczej jej śmierć. Pełna ekspresji scena śmierci zwierzęcia - zmierzch, Florya prowadzi wraz z innym partyzantem wspomnianą krowę. Nagle ciemności w których spoczywa polana rozjaśniają serie pocisków smugowych z ciężkiego karabinu maszynowego. Zwierze zostaje trafione, drgające oko w sugestywny sposób przedstawia gasnące życie. Biorąc pod uwagę po co i gdzie Florya prowadził krowę, scenę można uznać za metaforę bezsilności człowieka wobec przeciwności losu, kolejnej kłody rzuconej pod nogi przez los. Jeżeli wziąć pod uwagę Biblię co wydaje się naturalne z uwagi na tytuł filmu to krowę można porównać z wołem. Co prawda wół to wykastrowany samiec a nie krowa, ale zarówno wołu jak krowę zaliczamy do bydła domowego, dlatego takie porównanie wydaje się być uzasadnione. Wół jest w Apokalipsie św. Jana synonimem siły, dlatego też śmierć krowy można odbierać jako kolejny dowód kruchości istnienia wszystkich żywych istot, nawet tych bardzo silnych.


pacyfikacja wioski - kulminacyjna scena filmu, pacyfikacja mieszkańców wsi Pierachody, prawdziwa orgia zwierzęcej przemocy z udziałem rozradowanych nazistowskich oprawców. Scenie tej towarzyszy szczególne napięcie, przybycie jednostki Einsatzgruppen można przyrównać do apokaliptycznej szarańczy, która zjawia się szybko i po wyrządzeniu szkód równie szybko oddala się w poszukiwaniu nowego miejsca gdzie zaprowadzi grozę swojej plagi.


lori wysmukły - mogło by się wydawać, że to małe, milutkie zwierzątko jest jakimś tam dodatkiem do filmu. Zwierzątko to posiada bardzo piękne oczy i milutki pyszczek. Pomyślałem, że można je interpretować jako "zwierzę z ludzką twarzą" z Apokalipsy św. Jana, które jest synonimem śmierci. Pasowałoby to nawet do sceny w której występuje, czyli pacyfikacji wioski przez oddział Einsatzgruppen. Do tego scena gdy dowodzący akcją SS-man, głaszcze czule swojego pupila, bardzo kontrastuje ze strasznymi czynami jego podwładnych względem mieszkańców pacyfikowanej wioski. Wielu twierdzi, że relacja człowieka w stosunku do zwierząt jest miernikiem kultury i humanitaryzmu. Ja widać po tej scenie wcale nie koniecznie. Najlepszym przykładem jest sam Adolf Hitler, który uważał zabijanie zwierząt za niehumanitarne co w żadnym wypadku nie przeszkadzało mu w prowadzeniu agresywnej wojny, która pochłonęła dziesiątki milionów istnień ludzkich.


"zabić Hitlera" - jedna z końcowych scen w filmie, wzburzony i przepełniony żądzą zemsty i odwetu Florya zaczyna strzelać do portretu przedstawiającego Hitlera. Obraz staje się personifikacją samego Hitlera. Przed oczami zaczynają nam migać obrazy przedstawiające niemiecką machinę wojenną, koszmar obozów koncentracyjnych, widzimy zdjęcia z Pragi z marca 1939 roku, podpisanie układu monachijskiego, łamanie austriackich słupów granicznych podczas Anschlussu, wiece nazistów, dojście nazistów do władzy, degrengoladę w jakiej pogrążyły się Niemcy w czasach Republiki Weimarskiej, pucz monachijski, zdjęcia z frontu zachodniego I Wojny Światowej, Hitlera w mundurze cesarskiej armii, zdjęcia ze szkoły oraz Hitlera jako niemowlę siedzącego na kolanach matki. Zdjęcia są montowane w kolejności od najnowszych (tych z czasów wojny) do najstarszych (gdy Hitler był dzieckiem), towarzyszą im fragmenty niemieckiego hymnu przeplatane z "Horst Wessel Lied" (znanej też jako "Die Fahne Hoch") czy "Rajdem Walkirii" autorstwa Richarda Wagnera. Gdy Florya widzi obraz małego Hitlera z matką, przestaje strzelać, z jego twarzy znika złość, pojawia się smutek i coś w rodzaju współczucia, z oczu płyną łzy. Moment ten jest co najmniej niejednoznaczny. Sama scena następuje chwilę po tym jak Florya zdemaskował schwytanego SS-mana jako tego, który zamkniętym w szopie mieszkańcom pacyfikowanej wioski zaproponował straszny układ: „Wychodzić bez dzieci. Dzieci zostawić.” SS-man będąc świadomym tego, że zaraz zginie, nieomal w natchnieniu, zwrócił się do zgromadzonych wokół partyzantów słowami:

„Powiedziałem tak, bo wszystko zaczyna się od dzieci. Nie powinniście istnieć. Nie wszystkie narody maja prawo do przyszłości. Niższe rasy płodzą zarazę komunizmu. Nie powinniście istnieć. I misja zostanie wypełniona. Dziś albo jutro.”

I tu warto zadać sobie kilka ważnych pytań. Każdy nawet największy zbrodniarz był kiedyś niewinnym i beztroskim dzieckiem, ich zły charakter został ukształtowany przez mniej lub bardziej negatywne przeżycia. Często takie jak te które spotkały Floryę i inne, które spotkały samego Hitlera tylko w mniejszym stopniu. Czy pokrzywdzonym przysługuje prawo do zemsty i rewanżu, umacniające pamięć, która piętnuje winnych, stwarzając sytuację w której skrzywdzeni czują się moralnie na tyle silni by móc krzywdzić innych. Śmiem twierdzić, że nie mają takiego prawa. Jeżeli przyjąć jednak stanowisko, że mają prawo do zemsty, to można nawet w pewnym sensie usprawiedliwić wszystkie zbrodnie nazizmu, ponieważ upokorzone i obarczone za wybuch I Wojny Światowej Niemcy szukały rewanżu i zemsty. Kto zna trochę historię to przyzna mi rację, że za wybuch Wielkiej Wojny w dużo większej mierze odpowiedzialne są: Serbia, Austro-Węgry i Rosja ale to Cesarskie Niemcy obarczono całą odpowiedzialnością za wybuch konfliktu, nałożono wysokie reparacje wojenne, upokorzono Niemcy na arenie międzynarodowej. Stało się to podatnym gruntem dla idei nazizmu głoszonych przez człowieka z którym los nie obszedł się zbyt łaskawie - Adolfa Hitlera. Należy też spojrzeć z innej strony, czy Florya nie strzelając do wizerunku Hitlera jako dziecka ocalił swoją godność czy może jednak nie? To pytanie kieruję do ciebie czytelniku: czy gdybyś wiedział, że możesz w przyszłości ocalić miliony ludzkich istnień byłbyś w stanie zamordować dziecko??? Odpowiedź nie byłaby łatwa nawet dla etyków. Zabicie dziecka równałoby się postępowaniu nazistów, którzy uważali, że mają prawo decydować o losach i istnieniu innych narodów i jednostek a nie zabicie skazywałoby w przyszłości miliony na cierpienie i śmierć.

Można sobie również zadać pytanie nad zasadami prowadzenia wojny, czy przestrzeganie jakichkolwiek reguł ma sens? Warto przytoczyć wypowiedzi dwóch przywódców z okresu, który obejmuje historia przedstawiona w filmie.


Winston Churchill:
"III Rzeszę należy pokonać, bez względu na koszty i wszelkimi możliwymi i dostępnymi środkami, nawet za cenę pogwałcenia zasad humanitarnych"

Adolf Hitler:
"Wojna z Rosją nie może być prowadzona po rycersku. Jest to walka wynikająca z różnic ideologicznych i rasowych i musi być toczona z niemającym precedensu brakiem litości i z niesłabnącą surowością"

Obie wypowiedzi są siebie warte ponieważ z góry zakładają brak ludzkich odruchów wobec wroga. Możliwe jednak, że na wojnie nie ma miejsca na humanitaryzm??? Jeżeli skonfrontować kolejne wojny z rozwojem cywilizacyjnym i kulturowym to gołym okiem widać coraz większe barbarzyństwo w działaniach wojennych. Paradoksalnie, im dalej od starożytności i barbarzyńców, tym większe barbarzyństwo w działaniach wojennych. W starożytności głównym powodem prowadzenia wojen były podboje i żądza władzy, w średniowieczu dochodzi do tego ideologiczna rywalizacja dwóch religii: Chrześcijaństwa z Islamem, przenosząca wojnę na kolejny poziom brutalności. Wiek XVII to starcia miedzy monarchami a wewnętrzną opozycją (cwaniackie grupy interesów) np. angielska wojna domowa. Wiek XVIII to pierwsze poważne konflikty wynikające z różnic klasowych np. - rewolucja francuska. Wiek XIX - wojna secesyjna, której przyczyną notabene nie było niewolnictwo a różnice pomiędzy rządem federalnym a rządami stanowymi oraz przyczyny wynikające w pewnej mierze z odmiennych modeli życia na rolniczym południu i przemysłowej północy. I na zakończenie wiek XX w którym ideologie komunizmu, faszyzmu, nazizmu były głównym kołem napędowym wojen. Dokąd zaprowadzi nas w dłuższej perspektywie taki "postęp" w prowadzeniu wojen?


zakończenie - przed tym jak Florya zaczyna strzelać do portretu Hitlera u jego boku widzimy młodego partyzanta łudząco podobnie ubranego do naszego głównego bohatera w czasie gdy przystąpił do partyzantów. Jest to więc aluzja do tego kim jeszcze niedawno był Florya a kim jest teraz - produktem wojny ze zniszczoną psychiką, wrakiem człowieka. Nieco później widzimy Florye i nowego partyzanta na końcu kolumny marszowej wchodzącej do lasu, następnie twórca pokazuje nam leśną drogę spowitą pierwszym śniegiem i ponownie koniec kolumny w której nie ma już głównego bohatera ani nowego partyzanta. Wojna złożyła z nich kolejną krwawą ofiarę na ołtarzu swej brutalności.



Einsatzgruppen a film "Idź i patrz"

Pisząc recenzję filmu "Idź i patrz" uważałem, że nie może się obejść bez słowa komentarza odnośnie jednostek Einsatzgruppen. Bynajmniej nie mam zamiaru opisywać tu struktur organizacyjnych. Chciałem zwrócić uwagę na pewne mało znane fakty, które mogą być znane osobom interesującym się historią ale niekoniecznie laikom, a bez znajomości których trudno pojąć całe okrucieństwo hitlerowskich zbrodni. Otóż w opiniach wielu ludzi, a może i większości społeczeństwa: brutalność, sadyzm i bezwzględność są domeną ludzi prymitywnych i prostych. Jest to twierdzenie oparte w dużej mierze na stereotypach, oczywiście jest duża liczba ludzi zdeprawowanych, prymitywnych, wywodzących się z marginesu społecznego, którzy dopuszczają się ciężkich zbrodni ale bynajmniej nie posiadają oni monopolu na zabójstwa, gwałty i inne. I tu właśnie należy przytoczyć kilka informacji, które mogą niektórych bardzo zdziwić. SS-mani służący w Einsatzgruppen mogą się wydawać zwierzęcymi bestiami, prymitywami i troglodytami. Nic bardziej błędnego, dwie trzecie członków Einsatzgruppen miało wyższe wykształcenie prawnicze lub ekonomiczne, a jedna trzecia doktoraty. Najlepszymi przykładami są tu Ernst Biberstein (pastor i teolog) czy Otto Ohlendorf (doktor prawa, który skończył trzy fakultety uniwersyteckie). Podałem te informacje bynajmniej nie po to, by gloryfikować zbrodniarzy czy zmazać z nich część winny, ale po to by pokazać, że tych ciężkich zbrodni dopuszczali się ludzie wykształceni, co jeszcze bardziej niekorzystnie świadczy o oprawcach. Jeżeli do tego weźmiemy jeszcze pod uwagę liczbę osób zamordowanych przez Einsatzgruppen na froncie wschodnim wynoszącą około 1 250 000 ofiar i skonfrontujemy to z wąską grupą sprawców tych czynów, wynoszącą około 3,5 tyś. ludzi, to wyłania się nam porażający obraz zbrodni.



Będę powoli zmierzał do końca mojej recenzji. Na zakończenie kilka słów o aktorze grającym główną rolę, muzyce, oraz swoistej demoniczności świata przedstawionego w filmie. W rolę młodego Flory wcielił się 15 letni Aleksiej Krawczenko, który spisał się znakomicie, mimika jego twarzy oddawała wszelkie cierpienia, których stał się uczestnikiem. Główny bohater często porażony nagłą afazją spogląda niewidomymi oczyma na świat którego umysł nie jest w stanie zaakceptować. Aż dziw, że wspaniała gra nastoletniego Krawczenki nie została nagrodzona Oskarem. Odnośnie muzyki, warto zwrócić uwagę, że w filmie wykorzystano utwory wielkich niemieckich kompozytorów: Requiem - Lacrimosa autorstwa Wolfganga Amadeusza Mozarta (utwór pojawia się po pacyfikacji wsi na zakończenie filmu) czy wspomniany już wcześniej "Rajd Walkirii" skomponowany przez Richarda Wagnera. Jest to w pewnym sensie zwrócenie uwagi i zarazem pewne niezrozumienie tego, że tak potwornych czynów dopuścili się Niemcy, przedstawiciele narodu o wysokiej kulturze, powszechnie uważanego za naród filozofów, poetów i kompozytorów. Warto zaznaczyć, że największy rozkwit kultura niemiecka przeżywa w okresie romantyzmu i neoromantyzmu. Jest to o tyle istotne, że romantyzm a zwłaszcza późniejszy neoromantyzm daje początek ideologii zwanej volkizmem, będącej ważnym czynnikiem kształtującego się nazizmu lat dwudziestych XX wieku. Dzieło Klimowa jest pełnym symboliki i niezwykle sugestywnym obrazem wojny będącej Pandemonium, siedzibą Szatana. Siła filmu tkwi w dosłowności przedstawionej historii, ale również w specyficznej niejednoznaczności, gdzie wszystkie elementy odnoszą się do czegoś, co znajduje się poza nimi. Świat przedstawiony przez Klimowa jest iście demoniczny, wszystko za sprawą dużego realizmu przedstawianych obrazów: surowej białoruskiej przyrody (bagna, iglaste lasy, podmokłe łąki), uwydatnienia ludzkiej brzydoty (ludzie brzydcy jak z obrazów Brueglów) wszystko to sprawia wrażenie, że Świat jest jakimś upiornym, odrażającym miejscem a człowiek marną istotą.

"Pandemonium" obraz Johna Martina z 1841 roku, wyobrażenie centrum piekła według "Raju utraconego" Johna Miltona


Podsumowując, film "Idź i patrz" to wstrząsający obraz na długo zapadający w pamięć, jeden z najlepszych filmów wojennych, jednocześnie jedno z największych dzieł w historii kina. Skłaniający do refleksji nad człowiekiem, nad sensem historii i celowością dziejów. Należy znać. Wielkie kino, moja ocena: 10/10


słynna scena w której Florya strzela do portretu Hitlera



fragment Lacrimosa mszy żałobnej Requiem autorstwa Wolfganga Amadeusza Mozarta


Postanowiłem, że od tej recenzji będę dodawał specjalną informację dotyczącą panoramicznego obrazu. Obejrzałem już bardzo wiele filmów na 42 calowym panoramicznym telewizorze i mogę stwierdzić, że niektóre tytuły, których jest zaledwie kilka, zyskują inny wymiar niż gdyby oglądało się je na zwykłym telewizorze lub ekranie komputera. Będzie to informacja dodawana do filmów, które uważam, że powinno się bezwzględnie obejrzeć na takim ekranie. Oglądając obraz Klimowa na takim ekranie ma się nieodparte wrażenie uczestnictwa w wydarzeniach mających miejsce w filmie. Informacja dedykująca dany film dużym ekranom panoramicznym będzie zamieszczana zawsze na końcu recenzji i będzie zaopatrzona w poniższy obrazek (16:9).

21 komentarzy:

  1. Kapitalna recenzja, dużo bardzo ciekawych informacji, dogłębna analiza tego świetnego filmu. Dodatkowo sporo ciekawych rozważań na temat winy i żądzy zemsty pokrzywdzonych. Film widziałem już dawno ale obejrzę jeszcze raz ze względu opisaną przez Ciebie symbolikę, która prawdę powiedziawszy nie zawsze może zostać zrozumiana bez jakiejś tam wiedzy o Biblii. Dlatego recenzję tą można traktować jako przewodnik po symbolach w filmie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja tego ciężkiego, ale bardzo dobrego filmu. Dzisiaj już się takich obrazów nie robi.

    OdpowiedzUsuń
  3. piękny film, dobra recenzja. czy mógłby ktoś polecić coś podobnego tzn wstrząsający dramat wojenny, gdzie psychika bohatera/ów ulega metamorfozie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tą Serbią przesadziłeś, nie ona była winna wybuchu wojny. Bardziej Austro-Węgry, dążące do jej podporządkowania i zdominowania Bałkanów. Niemcy - II Rzesza - była jak najbardziej militarystyczna, to tu powstawały koncepcje podporządkowania Europy środkowej Berlinowi. Rosja - po wojnie z Japonią raczej nie miała ochoty na wojenkę, Francja zaś miała pretensje o Alzację i Lotaryngię. O ile więc Niemcy zostały oskarżone o wywołanie wojny, to winnych było jeszcze kilku, ale z całą pewnością Serbia nie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zupełnie się nie zgadzam. Serbia była jak najbardziej odpowiedzialna za wywołanie wojny, zamach na arcyksięcia Ferdynanda jest faktem niezaprzeczalnym. To prawda, że Austro Węgry przyczyniły się do wybuchu wojny stawiając ultimatum Serbii, która nie zrobiła absolutnie nic by tą sytuację zażegnać. Co do Niemiec wilhelmińskich to, fakt że był to kraj bardzo militarystyczny ale nie ma to większego związku z wybuchem wojny gdyż niemiecki militaryzm był odpowiedzią na anglosaski imperializm, który zmierzał do podporządkowania Wielkiej Brytanii jak największej części Świata. Wiec tutaj nie widzę absolutnie jakiegokolwiek związku między niemieckim militaryzmem a wojną. Co do Rosji to również sie nie zgodzę, że jej udział był niewielki, ponieważ nie kto inny jak car Mikołaj II ogłosił mobilizację 29 lipca 1914 roku, która jak wiemy jest najlepszym przyczynkiem do wypowiedzenia wojny. Nie bez znaczenia jest również mobilizacja we Francji z dnia 31 sierpnia 1914 roku. Postawa Niemiec to już bardziej odpowiedź wynikająca z sojuszniczych zobowiązań. Oskarżenie Niemiec za wybuch "Wielkiej Wojny" wzięło się zapewne z faktu, że było to państwo przegrane w tej wojnie więc można było całą winę zrzucić właśnie na słynny niemiecki militaryzm. Należy jednak zaznaczyć, że takie przekonanie mogło się jednak wziąć z faktu pogwałcenia neutralności Belgii przez Niemcy w sierpniu 1914 roku. Ale mimo wszystko trudno obarczyć całą winą Niemcy za wybuch wojny, mając do dyspozycji historyczne fakty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszesz: "To prawda, że Austro Węgry przyczyniły się do wybuchu wojny stawiając ultimatum Serbii, która NIE ZROBIŁA ABSOLUTNIE NIC BY TĘ SYTUACJĘ ZAŻEGNAĆ". Przypomnę (wg Wikipedii): "Austro-Węgry, które miały informacje o tym, że rząd serbski był inspiratorem zamachu, 23 lipca wystosowały wobec Serbii ultimatum, które zawierało warunki praktycznie nie do zaakceptowania, ponieważ prowadziły one do ograniczenia suwerenności tego kraju. Na bezwzględne spełnienie wszystkich warunków otrzymała 48 godzin. Serbia zgodziła się na prawie wszystkie żądania (m.in. zrzeczenie się jakichkolwiek praw do Bośni, uczestnictwo Austro-Węgier w śledztwie ws. zamachu w Sarajewie), ale jeden punkt ultimatum odrzuciła – mianowicie prawa władz austriackich do prowadzenia własnego dochodzenia na terytorium Serbii. Austro-Węgry uznały tę odpowiedź za niewystarczającą". Tak więc zamach w Sarajewie był dobrym pretekstem dla A-W do wypowiedzenia Serbii wojny. Jeśli by do zamachu nie doszło A-W znalazłyby inny casus belli. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Bardzo ciekawa recenzja. Czekam na kolejne recenzje filmów równie ambitnych jak te, które do tej pory opisałeś.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajna recenzja, a tak swoją drogą dlaczego jej nie umieścisz na Film Webie.
    Film na mnie wywarł spore wrażenie, szczególnie scena z krową.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za miłe słowa. Żadnej recenzji na filmwebie nie umieszczę po tym jak potrzebowali około miesiąca na weryfikację recenzji filmu Wernera Herzoga "Herakles", po czym odrzucili tekst bez uzasadnienia. Pomyślałem, że szkoda mojego zachodu i dobrych chęci by dzielić się swoją pracą z tą niepoważną stroną. A tak mam recki na zasadzie ekskluzywności mojego bloga :)

    Tu swego czasu pozdrowiłem Panią Dorotkę, weryfikatorkę filmwebu:http://igorks.blogspot.com/2010/06/potwierdzenie-dla-pani-doroty.html

    OdpowiedzUsuń
  9. "Paradoksalnie, im dalej od starożytności i barbarzyńców, tym większe barbarzyństwo w działaniach wojennych."

    Nie można się z tym zgodzić, wojny zawsze były barbarzyńskie. Od zawsze wyrzynanie w pień jeńców nie było niczym nadzwyczajnym, wystarczy trochę poczytać o różnych wojnach. Mordowanie cywili, kobiet i dzieci również zdarzało się często, ludność niejednego oblężonego miasta został wymordowana do nogi po jego zdobyciu, co teraz i w niedalekiej przeszłości się raczej nie zdarzało.
    Poczucie, że jest coraz gorzej jest pozorne i ma proste wytłumaczenie psychologiczne.
    Coraz gorzej jest jedynie z ekologią i przeludnieniem, ale to całkiem inny temat.

    Recenzja tak, czy inaczej bardzo interesująca, pozdrawiam i zachęcam do kontynuowania.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mogę sie zgodzić z postawioną przez Ciebie tezą ponieważ:

    1. Twój komentarz dotyczy jednego wyrwanego z kontekstu zdania a nie całego wywodu do którego nie miałeś lub nie miałaś zamiaru się odnieść, i którego najwyraźniej nie bierzesz pod uwagę.

    2. Pomijasz całe moje uzasadnienie, które nie jest moim widzi mi się tylko ma odzwierciedlenie w faktach (pomijasz kontekst religijny, społeczny, klasowy, czy ideologiczny konfliktów o którym piszę i który przekładał się na większe barbarzyństwo w prowadzeniu wojen). Zupełnie to pomijasz.

    3. „Nie można się z tym zgodzić, wojny zawsze były barbarzyńskie” – to twój cytat, stawiasz tym samym tezę.
    Nigdzie nie napisałem, że wojny nie były barbarzyńskie, tylko, że stopniowo na przestrzeni wieków zmieniała się motywacja walczących stron (patrz punkt 2) co odbiło się na wzroście brutalizacji wojny. Wiec nie wmawiaj mi swoich insynuacji albo naucz się czytać ze zrozumieniem. Chyba mi nie powiesz, że wojna nie uległa brutalizacji, otóż uległa w starożytności nie uświadczysz zaplanowanego, przemysłowego ludobójstwa jakim był Holocaust, pogromy Tutsi w Ruwandzie, rzeź Ormian w latach 1915 – 1917, rzeź Wandei w 1794 roku. Kolejne przykłady to brutalizacja związana nowymi środkami prowadzenia wojny – dywanowe naloty bombowe (Hamburg 1943 czy Drezno 1945) lub użycie broni nuklearnej (Hiroszima i Nagasaki) – takie naloty są przejawem zwykłego barbarzyństwa – zwykłe barbarzyństwo obliczone na zabicie jak największej liczby cywilów.

    4. „Od zawsze wyrzynanie w pień jeńców nie było niczym nadzwyczajnym, wystarczy trochę poczytać o różnych wojnach” – twój cytat
    Raczysz żartować , sądzisz, że nie mając odpowiedniej wiedzy historycznej mógłbym napisać tą recenzję – to odnośnie twoich pouczeń dotyczących, że należy poczytać o różnych wojnach.

    5. „Poczucie, że jest coraz gorzej jest pozorne i ma proste wytłumaczenie psychologiczne” – twój cytat
    Nie uzasadniłeś/uzasadniłaś swojej tezy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    trafiłem na blog z youtube po obejrzeniu niektórych filmów/filmików.

    Film jest bardzo dobry, świetny.

    Czemu służy umieszczenie w filmie umalowanej kobiety w mundurze - z lizakiem - której agonie później widzimy?

    pozdrawiam
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  12. No bardzo fajne opisy/recenzje filmów - podoba mi się ten blog i piszę to bo jestem pod szczerym wrażeniem treści - miodu dla tego Pana.
    A wracając do barbarzyństwa - ja również uważam, że bestialstwo, barbarzyństwo i w ogóle nikczemności ludzkie nie ulegają zwiększeniu. Stopień był i jest ten sam, zwiększa się moim zdaniem tylko skala i metoda działania, bo po prostu pewne rzeczy aktualnie "nie uchodzą" i stąd konieczność uprzemysławiania śmierci w czasach II Wojny Światowej.
    Co do kwestii wykształcenia Einsatzgruppen, wcale mnie ta sprawa nie dziwi. Warto pamiętać, że niezależnie od tego jakie mamy wykształcenie (lub w jakim stopniu nasza świadomość nie tkwi już w jaskini Platona), powinniśmy się bać naszej natury i tego co tkwi w nas samych, a czego nie znamy.. ja przynajmniej się boję&%$#^&)!@#$

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję za miłe słowa dotyczące treści mojego bloga.

    Co do barbarzyństwa, to obstaję przy swoim. Poziom brutalizacji zwiększał się na przestrzeni wieków nie tylko w wyniku bardziej morderczych narzędzi zagłady, ale przede wszystkim w wyniku ideologicznej, etnicznej czy wyznaniowej motywacji walczących stron, co przekładało się na wzrost nienawiści wobec oponenta, bitewny przeciwnik stał się ideologicznym wrogiem. W starożytności nie zabijano w imię wyższości rasowej czy klasowej jak w XX wieku, również konflikty religijne miały charakter prześladowań innowierców, a nie zbrojnej konfrontacji dwóch religii jak miało to miejsce w średniowieczu (np. Chrześcijaństwo z Islamem czy konfrontacja Kościoła Katolickiego z Katarami).

    W nawiązaniu do wcześniejszego wpisu Michała; nie wiem czy to przeczytasz, ale postaram się odnieść do twojego pytania w najbliższym czasie, wcześniej przez długi czas nie mogłem z powodu niemożliwości zalogowania na konto bloggera.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam.

    Też jestem bardzo ciekawy co oznacza umalowana kobieta, o której wspominał użytkownik Michał.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. "Kultura" ponownie wyemitowała film w nocy z 10 na 11 grudnia..Porażający i,w mojej ocenie, wcale nie jest to film wojenny...
    Odczytywanie symboli jest sprawą trudną i w dużej mierze subiektywną(nie jestem tu chyba zbyt odkrywczy ani oryginalny).Piękna kobieta z lizakiem,która za chwilę dogorywa we własnych wymiocinach...Zło bywa piękne,pociągające i słodkie.
    Samolot używany był dosłownie i w rzeczywistości służył do obserwacji zwiadowczych.
    Wykształcenie nie ma tu nic do rzeczy,bo poziomu człowieczeństwa nie mierzy się wykształceniem.Zwykli kryminaliści,którzy w rzeczywistości służyli w tej akurat grupie likwidacyjnej,mogli zabić kilkaset,kilka tysięcy ludzi.Wobec setek tysięcy czy milionów ofiar pewnie czuliby się bezradni.Dowodzić nimi musieli ludzie bezwzględnie "uporządkowani" i przekonani co do słuszności idei.Wykształceni menadżerowie śmierci-jak ktoś kiedyś powiedział.
    Boję się tylko,że to zarzewie wciąż gdzieś tam się tli i może kiedyś znowu podpalić świat.

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam. Postaram się w kilku zdaniach odnieść do twojego wpisu.

    Po pierwsze uważasz, że nie jest to film wojenny, a wiec jaki? Jest to film wojenny, co chyba jasno wynika z powyższej recenzji i poruszanej w niej, jak i w filmie tematyki. Najważniejszym chyba przesłaniem tego filmu jest stosunek skrzywdzonych do ich przyszłych ofiar i związana z tym samonakręcająca się spirala nienawiści, mechanizm odwetu, przyczyna wielu wojen.

    Co do wykształcenia, to ma ono tu bardzo dużo do rzeczy. Tak jak napisałeś nie jest ono, podobnie jak stosunek do zwierząt, miernikiem ludzkiego człowieczeństwa ,ale od osób wykształconych wymaga się dużo więcej jeżeli chodzi o humanitaryzm. Jak chyba zauważyłeś, nigdzie nie pisałem, że wykształcenie jest miernikiem człowieczeństwa, chciałem tylko zauważyć, że fakt posiadania wyższego wykształcenia przez członków Einsatzgruppen i moja wzmianka o tym jest łamaniem stereotypu o dokonywaniu zbrodni przez ludzi prymitywnych, stereotypu samej jednostki (Einsatzgruppen) oraz faktem jeszcze bardziej obciążającym samych zbrodniarzy, wykonawców. Co do dalszej twojej wypowiedzi to nie zgodzę się z twoim stwierdzeniem: „Dowodzić nimi musieli ludzie bezwzględnie "uporządkowani" i przekonani co do słuszności idei.” Przekonanie o słuszności idei bynajmniej nie wynika z wykształcenia, a raczej z wychowania oraz ogólnego światopoglądu, którego wykształcenie jest jedynie jakąś tam częścią składową. By dokonywać zorganizowanych zbrodni wcale nie potrzeba ludzi wykształconych, wystarczy grupa sadystów i degeneratów bez jakiejkolwiek podbudowy ideologicznej lub grupa normalnych ludzi, którzy są przekonani o słuszności idei.

    Co do kobiety z lizakiem, to warto zauważyć, że jest to jedyna przedstawicielka płci pięknej wśród oprawców, ja odbierałbym ją jako kobietę demona, upiora, wypraną z uczuć, wprawdzie bierną w mordowaniu, ale obojętną emocjonalnie, właśnie przez swoją emocjonalną obojętność jest podobnie współwinna jak reszta oprawców, co chyba najlepiej dokumentuje scena jej śmierci , śmierci, która jej nie omija, lecz dosięga i równa z tymi, którzy zabijali. Z tego powodu jej osobę traktuję jako ofiarę ideologii.

    OdpowiedzUsuń
  17. W odległych czasach mordowanie potencjalnych poddanych było wyjątkiem, nie regułą. Nikomu nie był potrzebny spalony ugór,z którego ni pieniędzy ni zboża nie było. Owszem, rajdy, palenia i grabieże to również sposób prowadzenia wojny, ale na terenach, co do których nie widniały szanse na podbicie. Masowe wyrzynanie ludzi TYLKO z powodu przynależności do określonej grupy etnicznej czy językowej to nowożytny "wynalazek".

    OdpowiedzUsuń
  18. lori wysmukły. takie spostrzeżenie. postać niemieckiego dowódcy który każe spalić wioskę, jest zapewne wzorowana na Oskarze Dirlewangerze, który rzekomo chodził z małpką na ramieniu. Jego batalion, złożony z kryminalistów słynął z szczególnego okrucieństwa i faktycznie pacyfikował wtedy wioski w tamtej okolicy. Jego oddział brał też udział w tłumieniu powstania warszawskiego i oblężeniu budapesztu. wszędzie towarzyszyła mu ta małpka właśnie. wydaje mi się że lori w filmie właśnie do tego nawiązuje.

    OdpowiedzUsuń
  19. Właściwie to co napisałeś to o wiele więcej niż zwykła recenzja, to obszerny i ciekawy felieton na temat filmu, całkowicie wyczerpujący - świetny.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniała recenzja, aż wstyd się przyznać, że na niektóre z wymienionych elementów nie zwróciłam uwagi. Widać pora popracować nad sprawnością intelektualną. Film rzeczywiście jest doskonały, nie spodziewałam się tak dobrego kina.

    OdpowiedzUsuń