czwartek, 14 stycznia 2010

Czarodziejska góra

Dzisiaj z kategorii "Czytaj z Igorem" książka Tomasza Manna "Czarodziejska góra". Raczej dzieło literackie najwyższych lotów :). Do książki tej zabierałem się już od bardzo dawna, zawsze jednak były jakieś inne pozycje do przeczytania w danej chwili, dlatego też lekturę tego dzieła wciąż odkładałem na później. Z końcem listopada ubiegłego roku postanowiłem w końcu zabrać się za czytanie powieści. Całe szczęście książkę miałem na stanie w domu, dzięki zakupowi mojej mamy, która w 1982 roku nabyła ówczesne wydanie. Jakość papieru oraz druku rodem z głębokiej komuny nie zachęcała do czytania, ale szybko się przemogłem i przystąpiłem do zgłębiania fabuły pierwszego z dwóch tomów. Początek nie był łatwy, pierwsze trzydzieści stron to zapoznanie z bohaterem; Hansem Castorpem dwudziestotrzyletnim inżynierem z Hamburga, poznajemy krótką historię rodziny Castorpów oraz Tienapplów, dramaty jakie przeżył Hans w dzieciństwie oraz wczesnej młodości. W tle mamy też rys Hamburga czasów początku XX wieku, dawnego hanzeatyckiego miasta, ośrodka handlowego oraz centrum przemysłu stoczniowego (w tle pobrzmiewa rywalizacja Cesarskich Niemiec z Wielką Brytanią w sprawie rozbudowy floty wojennej z początku XX wieku). Tomasz Mann pokusił się również o przedstawienie pragmatyzmu oraz chłodnej kalkulacji ludzi północy. Muszę powiedzieć, że po pierwszych dwóch rozdziałach, może nie nudnych ale jednak nie porywających byłem trochę rozczarowany. Dalej było już tylko coraz lepiej. Młody Castorp wybiera się w podróż do szwajcarskiego kurortu Davos by odwiedzić swojego kuzyna Joachima Ziemssena, oficera Cesarskiej Armii przebywającego w sanatorium na leczeniu. Dla młodego Hansa miał to być urlop połączony z towarzyszeniem kuzynowi, szybko jednak okazuje się, że podróż ta zupełnie odmieni jego życie, musi pozostać w sanatorium ze względu na stan zdrowia (górski klimat zaostrza ukryte dolegliwości). I tu w górskim sanatorium "Berghof" w którym młody Castorp spędzi mnóstwo czasu, toczy się główna fabuła powieści. Gros fabuły stanowią rozmowy podczas posiłków, spacerów, leżakowania oraz spotkań towarzyskich w salonie. Rozmowy i dysputy są największą zaletą książki, mnogość ciekawych tematów i prezentowanych idei sprawia, że czyta się to z wielkim zainteresowaniem, intryga rozgrywa się na płaszczyźnie intelektualnej. Dlatego książka okaże się szczególnie ciekawa dla osób z filozoficzno - ideowym zacięciem. Kolejnym dużym plusem są bardzo wyraźne i doskonale nakreślone postacie: Hans Castorp wzbudza jak najbardziej pozytywne odczucia, przyznam, że dawno już żaden książkowy bohater nie wzbudził we mnie tylu miłych emocji, podobnie jest z jego kuzynem Joachimem. Szybko przywiązujemy się do obydwu kuzynów. Pozostałe postacie są równie ciekawe, dotyczy to w szczególności dwóch pedagogów, przyjaciół ale jednocześnie ideowych oponentów: Lodovico Settembrini - włoski literat, mason, humanista oraz Leopold Naphta - Żyd, eksjezuita, klerykał, konserwatysta. Toczą oni intelektualny bój o duszę Hansa Castorpa, ich spory oraz dysputy są niesamowite. Mnie osobiście dużo bardziej przypadł do gustu surowy Naphta i jego radykalne ale dużo bardziej racjonalne poglądy. Settembrini jest również bardzo ciekawy, pełni funkcję pierwszego mentora młodego Castorpa. Z pozostałych postaci warto wymienić enigmatycznego i cynicznego rządcę sanatorium doktora Behrensa, równie ciekawego doktora Krokowskiego, holenderskiego handlarza kawy Mynheera Peeperkorna czy rosyjską pacjentkę o francuskim nazwisku Kławdie Chauchat. Z piękną Kławdią Chauchat o zielono-niebiesko-szarych oczach związany jest wątek miłosny, Hans zakochuje się w niej. Jest to jednak miłość zupełnie inna niż powszechnie znana z książek czy filmów, jaka?, tego nie będę zdradzał. Mogę jedynie powiedzieć, że pan Settembrini będzie niezadowolony, widzi w pani Chauchat pokusę dla młodego Castorpa, która może go odwieść od zgłębiania zagadnień filozoficznych i ideowych, dlatego ironicznie nazywa Rosjankę "tatarskimi oczyma" lub "ślepiami wilka stepowego". Widać w tym również niekrytą pogardę Settembriniego dla ludzi wschodu. Warto teraz kilka słów poświęcić problematyce książki jako całości. Porusza ona zagadnienia religii, moralności, życia i charakterystycznych dla niego wartości. Przeciwstawia sobie różne modele; radykalizm, kult śmierci, romantyzm (reprezentowane przez Naphte) oraz libertynizm, kult życia i oświecenie (reprezentowane przez Settembriniego) oraz wiele innych nie do pogodzenia ze sobą poglądów reprezentowanych przez obydwu panów. Ogólnie jednak książka jest krytyką rozkładu i upadku moralnego, pustki duchowej Europy początków XX wieku, który zaprowadził cywilizowane narody do brudu i błota okopów pierwszej wojny światowej i który to zmaterializował się w drugim światowym konflikcie zaledwie dwadzieścia lat później. Czy ludzkość wyciągnęła jakieś wnioski, jestem skory stwierdzić, że jednak nie, wiele wizji Tomasza Manna zawartych w jego dziele już się spełniło inne dopiero się zapewne spełnią tym bardziej, że Świat jest obecnie w dużo gorszej kondycji moralnej niż kiedykolwiek przedtem. Powieść Manna jest również specyficznym studium czasu oraz codzienności, a także przemijania, przemijania wszystkiego: życia, ludzi, czasu oraz idei. Wielowątkowe zakończenie powieści jeszcze bardziej tą przemijalność zaznacza. Wszystkie rozważania na temat czasu zawarte w książce na długo zapadają w pamięć. Z innych jeszcze przesłań i zagadnień, które przebijają się na światło dzienne to krytyka kultu pieniądza oraz problematyka męskiej przyjaźni, tego jak potrafi być trudna, zobrazowana na przykładzie więzi łączących Hansa z Joachimem, kuzyni darzą się wielką sympatią ale wyczuwalne jest pomiędzy nimi pewne napięcie, zwracają się do siebie na "Ty" a nie po imieniu. Nie zwierzają się sobie z miłosnych fascynacji (Joachim również ma swój obiekt westchnień) wynika to po części z nieśmiałości Joachima oraz jego wojskowego usposobienia. Kuzyni prowadzą ze sobą pewną grę, żaden z nich nie stara się zacieśnić rodzinnych więzi by nie wyjść na wrażliwca. Jak się później okaże, jeden z nich będzie bardzo żałował, że nie zrobił żadnego kroku by istniejącą sytuację zmienić. Na zakończenie, powiem, że książka jest bardzo ciekawa, nie ma najmniejszego sensu bym przytoczył tu losy poszczególnych bohaterów, ponieważ nie jest to moim celem. Dzieło Tomasza Manna pomimo niezwykle smutnego i cierpkiego wydźwięku, pozostanie w moim umyśle już na zawsze, jestem pewien, że jeszcze nieraz w ciągu swojego życia wrócę do tej książki. Długo nie mogłem się otrząsnąć po przeczytaniu ostatniej strony, wodziłem wzrokiem po ścianach i suficie i rozmyślałem co też stało się z "wiecznym strapieniem".

4 komentarze:

  1. Na wstępie, świetna recenzja Igorku. Książkę czytałam dwa razy, faktycznie jest w niej coś niesamowicie magicznego, i ten wydźwięk po jej przeczytaniu :) Zdecydowanie jedna z najważniejszych pozycji w historii światowej literatury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja brzmi zachęcająco, jeszcze nie miałem przyjemności czytania "Czarodziejskiej góry" ale trzeba by wkońcu się za to zabrać. Tylko te rozmiary mnie przerażają, to jest od 800 do 900 stron w zależności od wydania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna recenzja, ja też jeszcze tego nie czytałem i właśnie sobie zamówiłem w bibliotece :). Pozdrawienia dla Ciebie Igor, oby jak najwięcej tak ciekawych wpisów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Recenzja cacuszko, gratuluję!

    OdpowiedzUsuń