czwartek, 1 grudnia 2011

Caspar David Friedrich - "Świątynia Junony w Agrigento"

Dzisiejszym wpisem chciałem zainicjować nową kategorię na moim blogu, poświęconą malarstwu. Malarstwo, to w dzisiejszych czasach dziedzina, która znajduje się gdzieś na manowcach ludzkich zainteresowań, dlatego postanowiłem je przybliżyć w formie w jakiej ja się nim interesuję. Wpisy poświęcę twórczości malarzy, którzy wywarli na mnie największe wrażenie i, których twórczość jest mi najbliższa ze względów emocjonalnych. Skupię się głównie na reprodukcjach obrazów, które posiadam oraz na literaturze związanej z interesującymi mnie zagadnieniami.

Pierwszy wpis poświęcony jest obrazowi mojego ulubionego malarza, którym jest tworzący w epoce romantyzmu Niemiec Caspar David Friedrich, jeden z najwybitniejszych pejzażystów w historii malarstwa. Friedrich, którego dzieła uważane są za sztandarowe wyobrażenia myśli romantycznej, operował bardzo zróżnicowaną tematyką w swoich pracach. Jego obrazy przedstawiają ruiny opactw i kościołów, uschnięte drzewa, górskie szczyty napełniające widza lękiem wywołanym ich monumentalnością, pełne grozy zimowe i arktyczne pejzaże, zachody słońca oraz wschody księżyca, klimatyczne nokturny, miejsca związane z historią Niemiec, pejzaże z postaciami pogrążonymi w medytacji. Z obrazów tych wyłania się smutek, melancholia, metafizyczny klimat, pytanie o sens ludzkiej egzystencji, ale również nieopisany spokój i coś na kształt pogodzenia się i zaakceptowania nieuchronnego losu oraz zaistniałego stanu rzeczy.


Przejdźmy jednak do tematyki samego obrazu, przedstawiającego ruiny świątyni Junony w miejscowości Agrigento na Sycylii. Świątynię w stylu doryckim wznieśli Grecy około roku 450 p.n.e.. W 406 roku p.n.e. świątynię zniszczyli Kartagińczycy, w czasach rzymskich została odrestaurowana i służyła kultowi bogini Junony. Junona, to najważniejsza z bogiń italskich, małżonka Jowisza, opiekunka życia kobiet, w tym życia seksualnego i macierzyństwa. Obok Jowisza i Minerwy zaliczana do tzw. triady kapitolińskiej, która zajmowała najwyższą pozycję w religii rzymskiej. Kult Junony kwitł w czasach republiki oraz w początkowym okresie cesarstwa, kiedy to zaczął, podobnie jak inne rzymskie kulty tracić stopniowo na znaczeniu, na rzecz boskości rodziny cesarskiej oraz szeregu rozpowszechniających się obcych kultów. W IV wieku wraz ze wzrostem popularności chrześcijaństwa oraz wydaniem przez Konstantyna Wielkiego aktów dyskryminujących pogaństwo, kult Junony traci jeszcze bardziej na znaczeniu, krótki renesans przeżywa w okresie panowania jednego z moich ulubionych rzymskich cesarzy - Juliana Apostaty, obrońcy dawnych rzymskich kultów. Po śmierci Juliana Apostaty kult żony Jowisza popada w niełaskę i staje się obiektem chrześcijańskich prześladowań, w roku 392 definitywnie przechodzi do historii w wyniku ogłoszenia edyktu Teodozjusza I, zakazującego praktykowania wszystkich pogańskich kultów.


Friedrich namalował obraz około roku 1830, tu pojawia się pewna wątpliwość, spotkałem się z opinią, że być może Friedrich wcale tego obrazu nie namalował, ponieważ nigdy nie był we Włoszech. Niektórzy znawcy sztuki uważają, że obraz mógł namalować Carl Gustav Carus, bliski przyjaciel Friedricha, który odwiedził Agrigento podczas pobytu we Włoszech. Mimo tych wątpliwości większość historyków sztuki uważa, że obraz namalował Friedrich o czym ma świadczyć charakterystyczny styl i klimat, sposób malowania drzew oraz tym podobne. Obraz miałby powstać w oparciu o szkice wykonane przez Carusa co tłumaczyłoby znajomość bryły zupełnie nieznanej budowli.


Dlaczego akurat ten obraz? Dlaczego mi się podoba i jakie ma dla mnie znaczenie? Otóż obraz jest częściowym odbiciem moich skrytych lęków przed śmiercią, które jak mniemam są udziałem każdej ludzkiej egzystencji. Dzieło Friedricha znakomicie obrazuje przemijanie i nieubłagany upływ czasu. Świadomość tego, że niegdyś potężny kult odszedł w zapomnienie i całkowicie przeminął, a jedynym jego świadectwem są sypiące się ruiny świątyni, jest tym co najbardziej uderza mnie w tym obrazie. Przemijalność nawet tych największych rzeczy, tworów ludzkich rąk, chyba najdobitniej pokazuje jak kruchym stworzeniem jest człowiek i jego marzenia o potędze i szczęściu. Za kilka tysięcy lat z ruin świątyni w Agrigento nie zostanie nawet kamień na kamieniu, a wspomnienie kultu Junony pozostanie jedynie suchym historycznym faktem, odnoszącym się do całości cywilizacji wielkiego, starożytnego Rzymu. Pomimo tego, że obraz ma wymowę pesymistyczną, jest on dla mnie źródłem wewnętrznego spokoju i tonizuje myśli związane z lękiem pierwotnym jakim bezwątpienia jest lęk przed śmiercią. Świadomość tego, że kiedyś się umrze, jest bardzo trudna do akceptacji, ale lepiej uporać się z nią za młodu, niż będąc człowiekiem w zaawansowanym wieku, gdy lęk przed nieuniknionym nasila się, a człowieka dzieli od cmentarza zaledwie kilka lat lub może tylko kilka dni. Takie refleksyjne podejście do tematu pozwala lepiej przeżyć swoje życie i wykorzystać dany nam czas na rozwijanie swoich pasji, zainteresowań, czy spełnianie marzeń i pragnień. Wszelkie odkładanie marzeń na później należy uznać za błąd, który może nas w przyszłości kosztować wiele goryczy.

Na zakończenie jeszcze kilka słów o samej reprodukcji. Obraz, to wysokiej jakości wydruk olejny na płótnie, o wymiarach 80 x 100 cm (wymiary oryginalnego obrazu to 54 x 72 cm). Przedstawienie na reprodukcji jest minimalnie skrócone na bokach oraz na dole w stosunku do oryginalnego obrazu. Reprodukcja jest wykonana w ciemniejszej gamie barw, przez co nieco lepiej wygląda przy świetle naturalnym niż sztucznym. Nie ukrywam, że zobaczenie oryginału i możliwość jego sfotografowania jest moim marzeniem, które zamierzam spełnić przy najbliższym wyjeździe na mecz Borussii, ponieważ obraz znajduje się w dortmundzkim muzeum Ostwall.

1 komentarz:

  1. Fajny tekst, ilekroć jestem u Ciebie lubię sobie popatrzeć na ten obraz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń