piątek, 2 lipca 2010

Brutalny glina

Dzisiaj spotkanie z kinem japońskim a konkretnie z pierwszym obrazem wyreżyserowanym przez Takeshi Kitano, z filmem „Brutalny glina” zrealizowanym w roku 1989. Na początek kilka słów na temat okoliczności w jakich film powstał. Realizację filmu powierzono Kinji Fukasaku (współautor słynnego filmu "Tora! Tora! Tora!"), który skłaniał się do przedstawienia przemocy i brutalności w sposób naturalny. Producenci uznali jednak, że obraz Fukasaku jest zbyt brutalny, reżyser upierał się przy swoim stanowisku w wyniku czego dyplomatycznie pozbawiono go wpływu na film. Realizację powierzono Takeshi Kitano, który notabene grał w realizowanym filmie główną rolę. W ten właśnie sposób aktor stanął przed szansą wyreżyserowania pierwszego filmu w swojej karierze, jak się później okazało nie ostatniego. Powstał film dużo bardziej brutalny niż się spodziewano, a Kitano zaprezentował próbkę swego geniuszu.


Bohaterem filmu „Brutalny glina” jest jak sam tytuł wskazuje policjant - buntownik Azuma, naginający przepisy, stosujący brutalne metody , wszystko po to by lepiej zwalczać przestępczość. Na myśl przychodzi oczywiście schemat charakterystyczny dla filmów o Brudnym Harrym. Tyle tylko, że film Kitano nie kończy się happy endem, jak w przypadku filmów z Clintem Eastwoodem. Zderzenie postawy policjanta, któremu ewidentnie zależy, z normami i zasadami państwa prawa, uniemożliwiającymi skuteczną walkę z bezwzględnymi przestępcami, prowadzi do wydalenia bohatera z szeregów policji. Azuma nie przebiera w środkach i z równą stanowczością i brutalnością rozprawia się z ulicznymi chuliganami, sutenerami czy członkami Yakuzy. Te nietypowe metody nie będą się podobały jego nowemu przełożonemu, który jak wyniknie na końcu filmu najpewniej był skorumpowany i który dbał o dobrą opinię policji w prasie (sprawa zamordowanego kolegi Azumy, który handlował narkotykami z policyjnego składu, a którego śmierć szef policji uznał za samobójstwo tylko po to by informacja o policyjnym dealerze nie przedostała się do prasy i by nie ucierpiało dobre imię komendanta).


"Brutalny glina" wpisuje się w nurt yakuza movies, filmów charakteryzujących się szczególną brutalnością w porachunkach międzyludzkich. Scen przemocy jest sporo i są one wyjątkowo krwawe, sam efekt krwi jest bardzo realistyczny i momentami poraża widza. Odnośnie muzyki, to jej autorem jest Daisaku Kume. Utworów nie jest zbyt wiele, ale są one niezwykle klimatyczne i dobrze pasują do scen i obrazów, którym towarzyszą. W pamięci zapadają szczególnie dwa motywy: klasyczny japoński i drugi z saksofonem w tle, który mnie osobiście skojarzył się z muzyką autorstwa Bernarda Herrmanna z filmu "Taksówkarz". Oba utwory powtarzają się w filmie wielokrotnie ale bynajmniej nie nużą. Kamera raczej statyczna. Dialogi bardzo dobre, szczególnie te wygłaszane w stosunku do żółtodzioba, pełne ironii i specyficznego poczucia humoru Azumy. Jeżeli chodzi o konstrukcje filmu to warto zwrócić uwagę na dwie bliźniaczo podobne sceny - pierwsza przedstawiająca idącego do pracy Azumę, druga, kończąca film przedstawiająca jego następcę na stanowisku, zmierzającego nie na komendę ale do swojego nowego mocodawcy. Warto również zwrócić uwagę na słowa komendanta wypowiedziane do Azumy w jednej z wcześniejszych scen: "Musisz być sprytny". W końcowej scenie następca Azumy odbierając stosowną kopertę, mówi do swojego nowego "szefa" -: "Jestem sprytny". I już wiemy o jaki rodzaj sprytu chodziło. Film ma więc gorzką wymowę, gorsza, zła strona Świata zwycięża. Azuma będący w pewnym sensie idealistą ponosi klęskę w starciu z Yakuzą oraz bezsilną i skorumpowaną policją.


Podsumowując debiut reżyserski Takeshi'ego Kitano wypada bardzo dobrze. Otrzymujemy bardzo sprawnie zrealizowane artystyczne kino sensacyjne z pewnym przesłaniem. Podobnie jak w innych filmach Kitano, o których będzie jeszcze mowa na moim blogu, główny bohater jest postacią tragiczną i ponosi całkowitą klęskę. Warto, bardzo dobre kino. Moja ocena: 8/10


charakterystyczny japoński motyw muzyczny bardzo często pojawiający się w filmie, jednocześnie wspomniana scena, przedstawiająca Azumę idącego do pracy.

1 komentarz: