czwartek, 20 maja 2010

Herakles

Herakles to pierwszy film w długiej karierze Wernera Herzoga. Nakręcony w 1962 r. obraz jest krótkometrażowym filmem dokumentalnym poddającym krytyce kult macho. Herzog piętnuje kulturystykę oraz przesadną męską chęć posiadania pięknej sylwetki mającą swe źródła w mitologii greckiej i rzymskiej. Na początek trochę o konwencji filmu - na ekranie widzimy ćwiczących kulturystów, co jakiś czas autor raczy nas pytaniem retorycznym, wydawało by się, że chce byśmy sobie sami odpowiedzieli, ale są to pytania na które odpowiedź jest oczywista i brzmi ona; Nie! Nie! Nie! Nie!!! NIE!!!! i jeszcze raz NIE!!!!!. Pytania mają na celu skłonienie odbiorcy do przemyśleń na określony temat i tak też się dzieje. Oglądając film miałem nieodparte wrażenie, że te całe ich ćwiczenia tylko po to by zostać później górą mięsa są całkowicie bez sensu. Wiadomo, że każdy dba o swój wygląd tak jak uważa, ale ja nie odczuwam potrzeby wyglądania jak przerośnięty nosorożec, dużo bardziej liczy się dla mnie dobre samopoczucie związane z uprawianiem aktywności ruchowej mającej na celu poprawę wydolności. Dlatego też wolę intensywną jazdę na rowerze i przebywanie na świeżym powietrzu niż kiszenie się na siłowni przesiąkniętej potem.

wielu współczesnych prześcignęło Heraklesa jeżeli chodzi o budowę ciała, boskich mocy jednak w dalszym ciągu nie posiadają :)

Autor wykorzystał w swoim krótkim obrazie mitologiczną postać Heraklesa oraz motyw dwunastu prac jakimi został ukarany upadły heros. Wszystko odbywa się na zasadzie konfrontacji: - ćwiczących osiłków Herzog konfrontuje z pytaniem dotyczącym jednej z dwunastu prac Heraklesa. Jak można się domyśleć "pakerzy" nie mają szans w starciu z mitologiczną legendą, a na naszej twarzy maluje się jedynie uśmiech politowania nad ich bezsensownymi wysiłkami. Na plus należy uznać, że każda z prac Heraklesa, która jest zawarta w pytaniu została przedstawiona w sposób symboliczny - np. klacze Diomedesa zostały przedstawione za pomocą sportowych samochodów oraz dramatycznego nagrania z kraksy podczas wyścigu 24 godziny Le Mans z roku 1955, kiedy to Mercedes kierowany przez Pierre'a Levegha uderzył w tłum widzów, zabijając ponad 80 osób. Ptaki stymfalijskie zostały zobrazowane za pomocą próbnych bombardowań przeprowadzanych przez samoloty bojowe takie jak Republic F-105 Thunderchief, North American F-100 Super Sabre i Republic F-84F Thunderstreak. Przedstawienie sportowych samochodów i samolotów bojowych oraz ich atrybutów nieokiełznanej mocy; samochodowych silników o mocy kilkuset koni mechanicznych oraz silników odrzutowych i ich zestawienie z naprężonymi mięśniami i napuszonymi sylwetkami współczesnych "herkulesów" jest rodzajem zabawnej ale jakże wyrafinowanej drwiny.

Herakles walczący z ptakami stymfalijskimi


samoloty Republic F-105 Thunderchief - filmowe ptaki stymfalijskie


Republic F-84F Thunderstreak - kolejny filmowy ptak stymfalijski

Warto zwrócić uwagę na wizjonerski i ostrzegawczy charakter filmu. Gdy w 1962 roku Herzog realizował "Heraklesa" kult ciała i dobrego wyglądu nie był tak powszechny w popkulturze jak jest obecnie. Na powstanie tego obłąkańczego kultu złożyło się wiele czynników: rewolucja seksualna, wzrost zainteresowania sprawami związanymi z ludzkim ciałem, płciowością. Upowszechnienie się naturyzmu. Nie bez znaczenia było również rozpowszechnianie się w latach 70 sportowego dopingu i sterydów, które pchnęły amatorską kulturystykę na kolejny poziom ale głupoty. Duża w tym zasługa sportowców z NRD którzy uzyskiwali znakomite wyniki stosując doping. Do tego należy dorzucić prężny rozwój przemysłu pornograficznego który pokazał ludzi "pięknych" i "sprawnych seksualnie" będących dla wielu wzorem do naśladowania. Czynnikiem dopełniającym stał się w latach 90 internet i rosnąca liczba stron poświęconych gwiazdom Hollywood oraz wzrost liczby ogłupiających programów dla nastolatków. Obrazu dopełnili sportowi terminatorzy, którzy zdominowali sportowe rozrywki w różnych dziedzinach na kilka lat. Najlepszym przykładem jest tu "nowy Bóg" pewien stale uśmiechający się teksański kowboj, który 7 razy z rzędu wygrał Tour de France i stał się medialnym "Herkulesem" świata sportu. Pokłosie tych nadmiernych i niezdrowych fascynacji mamy dzisiaj: przerośniętych osiłków dla których siłownia jest jedynym pomysłem na życie, młode dziewczyny cierpiące na bulimię i anoreksję, sterydziarzy z różnymi problemami zdrowotnymi, całą masę pseudosportowców korzystających z dopingu, ukrytych pod plakietką profesjonalnych i zawodowych sportsmenów. Do tego należy zaliczyć uwagi mediów bądź prasy na czyjś wygląd - najlepszy przykład to osoba tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, któremu nie szczędzono chamskich uwag pod adresem jego wyglądu tak jakby normalny wygląd wykluczał możliwość sprawowania urzędu. Warto również zwrócić uwagę na nieco przeciwny ale jednak też lansujący nurt starający się narzucić ogółowi wzorzec zniewieściałego mężczyzny czego najlepszy przykładem jest uwielbiany przez wielu Cristiano Ronaldo. Kolejnym wynikiem pędu za doskonałym ciałem są "plastikowi ludzie" - panie z sylikonowymi piersiami, botoksowymi twarzami czy panowie którzy zdecydowali się na powiększenie atrybutu męskości.

Na zakończenie moich rozważań na temat filmu i tematyki z nim związanej, warto zwrócić uwagę na pewne jak mi się wydaje powiązanie kultu ciała i dobrego wyglądu z niesławną ideologią czyli nazizmem. Pewnie wielu wyda się to naciąganym argumentem ale cała współczesna pogoń za doskonałym ciałem hołduje nazistowskim ideałom nadczłowieka. Co niemożliwe, czy też nieprawdopodobne??? Prawdziwe i to jak najbardziej. Kolejnym dowodem jest to z jakim entuzjazmem przyjęto w Polsce film "300", jaka nastąpiła fascynacja Spartą. Sparta, która jest starożytnym odpowiednikiem III Rzeszy, gdzie kalekie i chore dzieci zrzucano ze skał, gdzie hołdowano tężyźnie fizycznej, fanatyzmowi i poświęceniu, gdzie nie było miejsca dla słabych. Sparta, która jest zaprzeczeniem demokracji, uosobieniem despotyzmu, państwem którego wkład w rozwój kultury i sztuki był znikomy i zdecydowanie najmniejszy z wszystkich greckich polis. Widać marzenie o pięknym, doskonałym i niezwyciężonym człowieku jest ciągle żywe, tylko skrywa się za płaszczykiem hipokryzji dzisiejszych czasów. Ironicznie powiem, że bohaterami podobnego filmu mogliby zostać żołnierze Waffen SS, fanatyczni, oddani sprawie, często walczący z większym poświęceniem i bohaterstwem niż Spartanie pod Termopilami, a i zapomniałem nierzadko przystojni mężczyźni. Wypisz wymaluj Spartanie XX wieku.

"Geniusz zwycięstwa" autorstwa Adolfa Wampera - typowy przykład sztuki III Rzeszy


"Denkmal der Arbeit" - "Monument pracy" - kolejny przykład rzeźby okresu III Rzeszy


wystawa w Haus der Deutschen Kunst (Domu Sztuki Niemieckiej) - kolejne przykłady ekshibicjonistycznej sztuki III Rzeszy

Podsumowując, bardzo ciekawy film dający do myślenia, czego wynikiem jest ta recenzja. Pisząc ten teks nie starałem się być obiektywny, subiektywizm pozwala nieraz bardziej dogłębnie spojrzeć na dany problem i sprawić, że klapki z oczu spadną odsłaniając prawdziwą i często niezbyt strawną prawdę. Oczywiście dbanie o wygląd jest ważne ale jeżeli staje się "kultem ciała" to już jest niedobrze. Nie może to być celem życia i głównym miernikiem otoczenia. Miernikiem otoczenia powinna być osobowości człowieka. Bardzo dobre kino, moja ocena: 8/10



3 komentarze:

  1. Wciągające - kolejny film do zobaczenia. Wiem, że to Twój blog i zrobisz jak uważasz, ale już po raz kolejny jakieś nawiązania do polityki - dla mnie byłoby lepiej bez jakichkolwiek aluzji do współczesności. Szczególnie w dobie, gdzie rzesze opłacanych internautów piszą na zlecenie partii politycznych i ciągle ten męczący fakt widać w komentarzach różnych portali.
    A co do kultu piękna? Zawsze był kult piękna i kult umysłu, tylko ten pierwszy łatwiej się sprzedaje i jest w zasięgu każdej zdeterminowanej jednostki. Ale to dobrze, bo i tak najwięcej można zyskać dzięki umysłowi, o czym wie niewielka garstka ludzi, dlatego sza..
    P.S. Będzie strasznie kiedy wprowadzą sterydy umysłowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno sobie wyobrazić pisanie o różnych skomplikowanych zagadnieniach bez analogii do czasów współczesnych, po to ludzkość zachowuje pamięć o przeszłości, by móc odnieść teraźniejszość do faktów i wydarzeń zaistniałych, już dokonanych. Po drugie, nawiązania do teraźniejszości pokazują, że pewne rzeczy, które miały kiedyś miejsce teraz mają swoje skutki, lub to, że ludzkość nie potrafi wyciągać wniosków z przeszłości, a ludzie często nie posiadają elementarnej wiedzy historycznej, by móc teraźniejszość ocenić w kontekście historycznych wydarzeń nie mówiąc o obiektywnej, głębszej ocenie historii w ogóle. Generalizacja i mówienie tu o nawiązaniach do polityki jest sporym nadużyciem, jeżeli mówię o jakichś zagadnieniach kulturalno-historycznych, to pewne wtręty polityczne nie mogą nie mieć miejsca, skoro polityka to w głównej mierze treść historii, czynnik ją kształtujący. To przecież polityczne decyzje były głównym katalizatorem historycznych wydarzeń.

    Chciałbym zauważyć, że moje nawiązania do teraźniejszości raczej mają za zadanie pokazać różne analogiczne sytuacje czy przykłady, a nie lansować konkretne poglądy, każdy wyciągnie sobie swoje własne wnioski na jakie stać jego intelekt.

    Twoją prośbę traktuje jako ukrytą próbę cenzury :) i uśpienia sumienia, by nie nazywać po imieniu czegoś takim jakim jest. Dodatkowo, naprowadzanie na zmianę charakteru bloga, odbieram jako „nakaz” dostosowania się do twoich potrzeb, by część moich wypowiedzi, w których występują nawiązania historyczno-polityczne, niekoniecznie zgodne z Twoimi przekonaniami politycznymi nie raziła Twojego przywiązania do jakiejś frakcji politycznej. Spotykam się z tym pierwszy raz. Sugerowanie o pisaniu na zlecenie partii jest już zupełnie nie na miejscu. Bloga piszę przede wszystkim dla własnej przyjemności, jeżeli przy okazji ktoś może dowiedzieć się czegoś z jego lektury to tym lepiej. Jeżeli nie podobają Ci się jakieś fragmenty nasycone treściami politycznymi, to wiedz, że jako autor bloga nie jestem bezideowcem w dzisiejszym Świecie bez idei i upadku wartości i nie będę biernie potakiwał czy omijał tematy, które dla sporej części ludzi są nieistotne, bo mają je gdzieś albo wolą permanentnie chodzić na skróty i stale dostosowywać moralność i wartości do swojego widzi mi się. To, że w moich tekstach pojawiają się różne opinie wynika przede wszystkim z tematów, które poruszam w ramach recenzji filmów i książek, a o których nie można mówić bez kontekstu historyczno-politycznego czy różnego rodzaju analogii. Jeżeli mój blog jest dla Ciebie ciężkostrawny ze względu na Twoje, podkreślam Twoje, a nie moje poglądy polityczne to przecież masz wolny wybór czy chcesz go odwiedzać.

    Nawiązując do twojej wypowiedzi; kult ciała a kult piękna to jednak dwie różne rzeczy, o ile kult piękna ma związek z pojęciem estetyki w sztuce, to kult ciała ma dużo mniej wspólnego z samym pięknem i jest pojęciem dużo bardziej względnym niż mogłoby się wydawać. Dodatkowo, kult ciała to przede wszystkim pochwała cielesności, podczas gdy szeroko rozumiany kult piękna, to nierzadko piękno, które można podziwiać duchem, a nie tylko zmysłami. Sam kult ciała nie jest przecież wcale taki stary, oczywiście był obecny w Starożytności, między innymi w greckich polis, ale jako taki pojawił się dopiero na przełomie XIX i XX wieku wraz z początkami zorganizowanego nudyzmu. Chodzi mi oczywiście o to, że teraz jest on niezwykle modny i przybrał zupełnie błazeńską formę, stając się sposobem na życie dla wielu ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. No przyznam Ci rację, ale co do polityki to raczej sugestia (miała być) z mojej strony, faktycznie trochę zmanipulowana przez media. To rozsądne co piszesz.
    Co do kultów hmm, w zasadzie to znowu wszystko opiera się o potrzeby wyższe i niższe. Te niższe zawsze były bardziej zrozumiałe dla ogółu i opierały się o instynkt, a te wyższe dla mniejszości, opierają się o umysł (moim zdaniem).

    OdpowiedzUsuń