Akcja książki "Czarny obelisk" rozpoczyna się wiosną 1923 roku i rozgrywa się w realiach ogarniętej hiperinflacją Republiki Weimarskiej, kiedy za jednego dolara płaci się 36 tyś. marek, a kurs amerykańskiej waluty rośnie w takim tempie, że niejednokrotnie popołudniem jest dużo wyższy niż jeszcze rankiem tego samego dnia. Bohaterem książki jest Ludwik Bodmer, pracujący w firmie swojego frontowego kolegi Georga Krolla. Firma "Henryk Kroll i Synowie - Pomniki i Nagrobki", zajmuje się, jak sama nazwa wskazuje, usługami kamieniarskimi na potrzeby cmentarzy. Ludwik jest młodym 25 letnim weteranem I Wojny Światowej, który przez krótki okres po jej zakończeniu był wiejskim nauczycielem. Można powiedzieć, że Remarque po części wzorował postać Ludwika Bodmera na swojej własnej biografii; udział w walkach na froncie zachodnim w czasie I Wojny Światowej, kariera prowincjonalnego nauczyciela, czy praca w firmie kamieniarskiej, są wspólne dla autora, jak i dla postaci, którą wykreował na stronach swojej powieści.
Książka, mimo że przezabawna i napisana niezwykle ironicznie, jest obrazem powojennych Niemiec, społeczeństwa pogrążającego się w degrengoladzie moralnej, maraźmie i zobojętnieniu, zwątpieniu w dawne, nadęte ideały epoki wilhelmińskiej. Dużym atutem powieści są doskonale oddane realia Republiki Weimarskiej, wspomniana już hiperinflacja, która jest stale obecnym motywem fabuły, przekładającym się na codzienne problemy bohaterów. Należy zaznaczyć, że Ludwik i Georg sprytnie lawirują, by nie popaść w bardzo ciężkie tarapaty finansowe, co jednak nie oznacza, że ich firma nie przynosi ciągłych strat. Mimo, że za sprawą samobójstw ludzi, którzy zbankrutowali, firma może liczyć na dużo więcej zleceń, to ich głównym problemem jest brak zapłat otrzymywanych w gotówce, co przy zastraszającej dewaluacji pieniądza przynosi im ciągłe straty. Remarque nie zapomniał o powszechnych ówcześnie procederach, które pozwalały bogacić się jednym na biedzie i tragedii drugich. Najlepszymi przykładami są tu Żyd Reisenfeld, który bogaci się kosztem państwa za pomocą operacji wekslowych, czy spekulant Willi, przyjaciel Georga i Ludwika, którego stać na utrzymywanie drogiej metresy - Renee de la Tour. Sporą część książki stanowią filozoficzne wywody Ludwika na temat: życia, śmierci, inflacji, wiary w Boga, religii czy sensu istnienia. Ludwik toczy ustawiczne spory z Bodendiekiem, księdzem i głównym adwersarzem jego wywodów. Adresatami filozoficznych pytań i formułowanych przez głównego bohatera tez, są również Reisenfeld oraz Georg Kroll, o ile Reisenfeld jest raczej gburowatym i przemądrzałym cwaniakiem, to Georg jako przyjaciel Ludwika jest dobrym słuchaczem i dyskutantem, podzielającym zresztą część poglądów kolegi.
Po przeczytaniu książki miałem nieodparte wrażenie, że nazizm, Hitler, doprowadzenie do wybuchu II Wojny Światowej oraz Holocaust, najzwyczajniej musiały wydarzyć się w Niemczech. Zderzenie totalnego upadku moralnego i społecznego z hasłami odnowy moralnej i przywrócenia dumy narodowej, dało skutek w postaci radykalnego ruchu politycznego u steru władzy. Nie bez wpływu na tą sytuację pozostały decyzje Ententy, narzucone Niemcom traktatem wersalskim, w wyniku których, krytyka cywilizacji spod znaku narodowego socjalizmu, przejawiająca się w buncie zdrowej niemieckości "z krwi i ziemi", trafiła na podatny grunt i mogła z powodzeniem bić w destrukcyjność wielkomiejskiego modernizmu. W książce pada bardzo ważne sformułowanie:
"Późne lato wisi w duchocie nad miastem, dolar podskoczył o dalsze dwieście tysięcy marek, głód wzrasta, ceny się podniosły, a całość wygląda bardzo prosto: ceny wzrastają szybciej niż płace - a wiec cześć narodu, żyjąca z wynagrodzeń za pracę, pensji, rent i emerytur, pogrąża się w coraz bardziej beznadziejnej nędzy, a druga dusi się w niepewnym bogactwie. Rząd przygląda się temu. Dzięki inflacji pozbywa się swoich długów; tego, że jednocześnie traci naród, nikt nie widzi."
To zdanie doskonale obrazuje nieudolność elit politycznych Republiki Weimarskiej, a w szczególności kanclerza Wilhelma Cuno, który nie przeciwdziałał panującej w kraju hiperinflacji. O ile inflacja była wynikiem sytuacji związanej ze zwłoką w spłacaniu kolejnych rat reparacji wojennych i wynikającą z tego francusko-belgijską okupacją Zagłębia Ruhry, to jednak rząd Republiki Weimarskiej nie robił nic, by zahamować lawinę dewaluacji pieniądza i postępującej pauperyzacji społeczeństwa. Taka sytuacja przełożyła się na duży wzrost niezadowolenia i poparcia dla radykalnych ruchów politycznych. Kryzys roku 1923 i nieudolność rządów, były obok restrykcyjnych postanowień traktatu wersalskiego, głównymi czynnikami, które w dużej mierze wpłynęły na wzrost poparcia dla narodowych socjalistów w latach następnych i przejęcie władzy przez Hitlera w roku 1933. Wydaje się więc, że Remarque nie bez przyczyny umiejscowił akcję swojej powieści w Niemczech roku 1923, jako miejscu i czasie zapoczątkowania nieodwracalnych procesów społecznych, których wynikiem było przejecie władzy przez nazistów 10 lat później. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że w tym samym roku, narodowi socjaliści przeprowadzili nieudany pucz monachijski, to można wręcz mówić o roku 1923 jako symbolu diametralnych zmian w sposobie myślenia niemieckiego społeczeństwa. Dorzucając do tego fakt, że polityka jest w książce mniej lub bardziej odległym tłem, a nazizm dopiero tli się gdzieś głęboko w świadomości Niemców, to uzyskujemy wrażenie nieuchronności pewnych historycznych wydarzeń, które dopiero mają mieć miejsce.
Powieść Remarque'a jest również zapisem gorzkiego losu, który stał się udziałem niemieckiego pokolenia, będącego w latach 1914-1918 młodym, ale już na tyle dorosłym, by doświadczyć okropności I Wojny Światowej, a w latach 1939-1945 dojrzałym, ale wciąż jeszcze na tyle sprawnym, by złożyć daninę krwi dla hitlerowskiej III Rzeszy. Można więc mówić o zmarnowanym pokoleniu, którego najlepsze lata upłynęły na frontowych walkach podczas dwóch wojen światowych oraz wiązaniu końca z końcem w okresie międzywojennym, a przed którym była już tylko starość, obarczona trudem odbudowy państwa oraz zmagania sumienia z echem hitlerowskiego reżimu.
Książkę mogę z czystym sumieniem polecić każdemu, kto czytał "Na zachodzie bez zmian", ale i pozostałym czytelnikom powinna przypaść do gustu. Każdy może znaleźć w niej coś ciekawego dla siebie, dla kogoś będzie to ironiczny humor, dla innego wnikliwa analiza niemieckiego społeczeństwa wczesnych lat 20 XX wieku lub filozoficzne rozważania Ludwika nad nędzą i marnością ziemskiego istnienia.