Dzisiaj pierwsza recenzja filmu, który bezwzględnie można zakwalifikować jako film typowo propagandowy, nakręcony w III Rzeszy - "Kolberg". Recenzją tego filmu chcę zapoczątkować nową kategorię na moim blogu - filmy propagandowe. Skąd pomysł na pisanie recenzji takich filmów? Uważam, że filmy propagandowe to bardzo ciekawe produkcje, ale zapomniane i dziś już mało kogo interesujące. Mimo, że filmy te prawie zawsze gloryfikują pewne narody, osoby, często głoszą rasistowskie poglądy, z przesadnym patosem odnoszą się do historii, nierzadko interpretują fakty w wygodny dla siebie sposób, przestawiają zakłamany obraz rzeczywistości, czy wreszcie są narzędziem ideologicznej indoktrynacji, to warto poświęcić im trochę czasu, choćby ze względu na ich wymowę w odniesieniu do historycznych realiów, w których powstawały. Dlatego też recenzje obejmą kilkadziesiąt filmów powstałych w: III Rzeszy, Związku Radzieckim, państwach satelickich III Rzeszy, państwach demokratycznych (nie zabraknie propagandowych i często rasistowskich obrazów ze Stanów Zjednoczonych), czy też kinematografii powojennych reżimów z różnych części Świata. Nie zabraknie również filmów animowanych, które w okresie II Wojny Światowej stały się nowym sposobem wyśmiewania i drwin z przeciwnika, jednocześnie formą i środkiem wpajania ideologicznych wartości oraz pożądanych zachowań najmłodszym odbiorcom.
Na początek film "Kolberg" - nazistowska superprodukcja nakręcona w latach 1943-1945. Rok 1943 był dla III Rzeszy rokiem pogarszającej się z miesiąca na miesiąc sytuacji militarnej na wszystkich frontach. Wszystko zaczęło się od klęski 6 Armii pod Stalingradem i jej kapitulacji 2 lutego 1943 roku. Klęska stalingradzka była dla społeczeństwa III Rzeszy prawdziwym szokiem i zaskoczeniem. Kręgi dowódcze niemieckich sił zbrojnych po raz pierwszy zdały sobie sprawę, że pokonanie Związku Radzieckiego jest bardzo odległą perspektywą. W wyniku klęski 6 Armii, minister propagandy Joseph Goebbels w przemówieniu z 18 lutego 1943 roku, wygłoszonym w Berliner Sportpalast ogłosił - "wojnę totalną". Nie będę się tutaj zajmował skutkami ogłoszenia "wojny totalnej", bo to bardzo obszerny temat, któremu należałoby poświęcić oddzielny obszerny wpis. Dlatego postaram się jedynie pokrótce wskazać na skutki przemówienia Goebbelsa. Chodzi najogólniej o zaprzęgnięcie całych mocy produkcyjnych na potrzeby wojenne, wykorzystanie mas ludzkich do odniesienia decydującego zwycięstwa, jeszcze większą brutalizacje wojny, zwłaszcza na wschodzie oraz mitologizację walczącej III Rzeszy. Wszystko to znalazło swoje odzwierciedlenie w działaniach: produkcja przemysłowa, a zwłaszcza wojskowa uległa rozproszeniu co dało wymierny efekt w kolejnych miesiącach, pomimo coraz silniejszych alianckich nalotów i niszczenia infrastruktury przemysłowej produkcja zbrojeniowa rosła z miesiąca na miesiąc, osiągając w miesiącach letnich (lipiec - wrzesień) 1944 roku swój rekordowy poziom. Dodatkowo w końcowych miesiącach wojny wprowadzono program Ersatzu; zastępowanie materiałów strategicznych materiałami podobnymi, półproduktami itp. Co do wykorzystania mas ludzkich, to pomysł ten znalazł ujście w werbowaniu pod egidą SS oddziałów ochotniczych z mieszkańców krajów okupowanych oraz w późniejszym okresie (październik 1944 roku) stworzenie Volkssturmu, do którego powoływano chłopców w wieku od 16 lat i mężczyzn w wieku do 60 lat. Przemówienie Goebbelsa w Sportpalast i ogłoszenie wojny totalnej było tak ważnym wydarzeniem, że dało asumpt do stworzenia filmu - "Kolberg", który miał podnieść na duchu walczących Niemców. Paradoksalnie, w 1943 roku nikt w III Rzeszy nie mógł przypuszczać, że niecałe dwa lata później na przełomie stycznia i lutego 1945 roku, gdy film był już gotowy, nabierze on tak dosłownego wymiaru, kiedy hitlerowskie Niemcy staną w obliczu alianckiej nawałnicy, która przetoczy się przez ziemie dumnych potomków Arminiusza, a sam Kolberg czyli Kołobrzeg w marcu 1945 stanie się sceną krwawych walk, podobnie jak miało to miejsce w roku 1807.
Berliński Pałac Sportu - 18 lutego 1943 roku, ogłoszenie przez Goebbelsa wojny totalnej
Inspiracją dla stworzenia filmu była obrona pruskiego Kołobrzegu przed oblegającymi go wojskami Napoleona Bonaparte w roku 1807. Samo oblężenie było wynikiem wojny Prus z Francją, która miała swoją przyczynę w powołaniu przez Napoleona Związku Reńskiego w roku 1806 oraz utworzeniu z inicjatywy Fryderyka Wilhelma III opozycyjnej konfederacji północnogermańskiej z państw nie należących do Związku Reńskiego. Po klęskach Prusaków w bitwach pod Jeną i Auerstedt 14 października 1806 roku i późniejszym zajęciu Berlina przez Napoleona, wojska francuskie wkraczają na Pomorze i wiodą pochód w kierunku Królewca, do którego zbiegł król Fryderyk Wilhelm III. Wtedy też, wojska francuskie za jeden z celów obrały zdobycie Kołobrzegu, który był silnie broniony przez liczne fortyfikacje. Mimo, że Francuzi dysponowali blisko dwukrotną przewagą w ludziach, twierdzy nie udało się zdobyć, a samo oblężenie zostało przerwane w wyniku zbliżającego się podpisania pokoju w Tylży - 7 lipca 1807 roku. Mimo, że zawarty pokój był niekorzystny dla Prus, Kołobrzeg stał się symbolem oporu przeciwko najeźdźcy. Dzięki wspólnemu wysiłkowi mieszkańców miasta i wojska udało się obronić Kołobrzeg, pomimo kilkumiesięcznego oblężenia. Historia Festung Kolberg była wiec znakomitą bazą, na której postanowiono zbudować narodową epopeję filmową opowiadającą o harcie niemieckiego ducha, dodatkowo pokazującą zaangażowanie mas społecznych we wspólny wysiłek wojenny, co doskonale wpisywało się w założenia wojny totalnej.
Okładka propagandowej, narodowo-socjalistycznej broszury, dotyczącej wojny totalnej - Berlin 1943
Pomysłodawcą stworzenia filmu był minister propagandy Joseph Goebbels, który objął film swoistym mecenatem, zapewniając nieograniczoną pomoc Ministerstwa Propagandy przy realizacji projektu. Reżyserem filmu został utalentowany Veit Harlan, przypadła mu również rola współautora scenariusza, który napisał wspólnie z Alfredem Braunem, swoje trzy grosze dorzucił także sam minister propagandy mający wpływ na finalną wersję tekstu. Realizacją filmu zajęła się wytwórnia Ufa (koncern UFI), która była wówczas jedyną niemiecką wytwórnią filmową (wchłonęła około 138 mniejszych wytwórni filmowych, dziewięć z nich: Tobis Filmkunst GmbH, Terra-Filmkunst GmbH, Bavaria-Filmkunst GmbH, Wien-Film GmbH, Berlin-Film GmbH, Prag-Film AG, Mars-Film GmbH, Deutsche Zeichenfilm GmbH oraz Deutsche Wochenschau GmbH mogły nadal działać samodzielnie w zakresie organizacji produkcji oraz firmować produkowane przez siebie filmy). Zdjęcia do filmu rozpoczęto dopiero 27 października 1943 roku. Na potrzeby tej superprodukcji uszyto około 10 tyś. kostiumów z epoki, co może nie było wielkim wysiłkiem dla niemieckiego przemysłu krawieckiego, to jednak nie zmienia to faktu, że w tym czasie można było uszyć kilka tysięcy mundurów dla wojska. Do kręcenia scen batalistycznych wykorzystano około 10 tyś. statystów - głównie ściągniętych z linii frontu żołnierzy Wehrmachtu oraz kolaborujących z Niemcami kozaków generała Własowa - kolejny paradoks; w chwili, gdy na froncie był potrzebny każdy żołnierz i gdy Wehrmacht borykał się z ciągłymi problemami z uzupełnieniami w oddziałach, Goebbels wykorzystywał ich do kręcenia filmu. Z drugiej strony sam minister propagandy pokładał w filmie bardzo duże nadzieje i uważał, że tymczasowy brak bądź co bądź niewielkiej liczby żołnierzy w stosunku do ogromu niemieckich sił zbrojnych nie może mieć większego wpływu na sytuację na froncie, natomiast film może dać Niemcom nową wolę walki i determinacji. W scenach batalistycznych wykorzystano aż 6 tyś. wierzchowców co również nie jest faktem bez znaczenia. Mimo, że armia niemiecka ulegała na przestrzeni całej II wojny światowej postępującej motoryzacji i mechanizacji, to mimo wszystko koń pozostał ważnym ogniwem w taborze zaopatrzeniowym aż do końca wojny. Ogrom środków zaangażowanych w kręcenie scen bitewnych jest widoczny gołym okiem, masa przetaczających się przez ekran statystów robi duże wrażenie, dodatkowo pokazanie walk z różnych perspektyw również robi swoje (zdjęcia kręcono między innymi z powietrza za pomocą balonu). Warto zaznaczyć, że "Kolberg" to pierwszy film, w którym na taką skalę wykorzystano statystów, podobny rozmach scen batalistycznych udało się uzyskać kinematografii światowej dopiero przeszło 20 lat później, za sprawą dwóch produkcji autorstwa Siergieja Bondarczuka: "Wojna i pokój" z 1967 roku oraz "Waterloo" z roku 1970.
Kadr z filmu "Kolberg"
Zdjęcia do filmu kręcono w Kołobrzegu, Trzebiatowie oraz w podberlińskim studiu filmowym w Babelsbergu, gdzie wybudowano potężne makiety imitujące fortyfikacje Kołobrzegu. Tam zrealizowano sekwencję przedstawiającą ostrzał miasta przez francuską artylerię. We wspomnianym Trzebiatowie nakręcono sceny odpowiadające wydarzeniom z Wrocławia z roku 1813, gdy wojsko i ludność cywilna maszeruje ulicami miasta - jest to początek pruskiej wojny wyzwoleńczej z lat 1813-1814. Na potrzeby filmu zużyto 100 wagonów soli, która miała imitować śnieg w trakcie kręcenia zdjęć w miesiącach wiosennych, letnich i jesiennych. W tym miejscu należy poświęcić trochę miejsca aktorom oraz historycznym postaciom w które się wcielili. Spora część fabuły skupia się na Marii oraz jej wuju, burmistrzu Kołobrzegu Joachimie Nettelbecku. Rolę Marii zagrała popularna w III Rzeszy aktorka, Szwedka Kristina Söderbaum, prywatnie żona Veita Harlana oraz etatowa odtwórczyni głównych ról żeńskich w jego filmach. Postać burmistrza Nettelbecka stworzył Heinrich George, znany z ról w głośnych filmach okresu międzywojennego: "Metropolis" i "Berlin - Alexanderplatz", później często występował w spektakularnych nazistowskich produkcjach propagandowych. Przejdźmy do ludzi w mundurach, w rolę tchórzliwego pułkownika von Lucadou wcielił się Paul Wegener, legendarny aktor kina niemego, znany z takich filmów jak "Golem" czy "Student z Pragi". W role dwóch bohaterów narodowych Niemiec wcielili się: Gustav Diessl, który zagrał porucznika Ferdynanda von Schilla oraz filmowy amant Horst Caspar, któremu przypadła rola pełnego patosu, patriotycznego von Gneisenaua. August Neidhardt von Gneisenau, późniejszy feldmarszałek armii pruskiej jest w filmie postacią szczególną, jego patriotyczna postawa, tonacja jego przemówień oraz ekspresyjna gestykulacja są nawiązaniem do słynnych przemówień Adolfa Hitlera. Postać ta jest wiec po części personifikacją samego führera. W pewnym sensie może to być nadinterpretacja z mojej strony, ale należy zwrócić uwagę na fakt, że wódz III Rzeszy z uwagi na swoje bezpieczeństwo oraz ogólnie pogorszającą się kondycję psychiczną nie występował publicznie, ograniczając się do przemówień radiowych do narodu, dlatego też historyczna postać bohaterskiego von Gneisenaua, który dowodził obroną Kołobrzegu jest przypomnieniem roli wodza III Rzeszy, w którego rękach znajdowała się w dalszym ciągu wszelka władza decyzyjna. Warto nadmienić, że postać von Gneisenaua była z punktu widzenia patriotycznego tak ważna, że zarówno w Cesarskich Niemczech jak i III Rzeszy nazwano jego nazwiskiem dwa potężne okręty wojenne - w czasie I Wojny Światowej nazwę "Gneisenau" nosił krążownik pancerny, a w czasie II Wojny Światowej pancernik.
Kristina Söderbaum i Gustav Diessl w filmie "Kolberg"
Prace nad filmem przedłużały się coraz bardziej, zdjęcia ukończono dopiero 17 lipca 1944 roku. Film został zrealizowany w technice Agfacolor. Montaż i udźwiękowienie trwały do końca listopada 1944 roku. Warto zwrócić uwagę, że muzykę na potrzeby filmu skomponował Norbert Schultze autor melodii legendarnej piosenki "Lili Marleen", którą dla żołnierzy Wehrmachtu śpiewała Lale Andersen. Z początkiem grudnia 1944 roku ostateczną wersję filmu przekazano Goebbelsowi, który nie omieszkał wprowadzić jeszcze kilku poprawek co spowodowało przesunięcie premiery filmu na koniec stycznia 1945 roku. Głównym zarzutem Goebbelsa wobec Harlana było epatowanie przemocą, minister propagandy nie chciał przekraczać delikatnej granicy między wywołaniem u widza złości na wroga i wyzwoleniem woli walki, a rezygnacją, gdyby zdał on sobie sprawę z bezcelowości dalszego oporu, który może przynieść kolejne ofiary i cierpienie. Z tego powodu na polecenie Goebbelsa z filmu usunięto 3 sceny; pierwsza, w której ludzie wyrywają drzwi z futryn, bo zabrakło desek na trumny, druga, w której widać zatrute przez zwłoki ujęcie wody oraz trzecia, w której w jeden z domów, w którym kobieta urodziła właśnie dziecko trafił granat w wyniku czego niemowlę zostało przysypane. Film kosztował według różnych źródeł od 8,5 do 9 milionów marek i był najdroższym i najdłużej kręconym filmem wyprodukowanym w III Rzeszy. Premiera filmu Veita Harlana miała miejsce 30 stycznia 1945 roku w dwunastą rocznicę objęcia przez Adolfa Hitlera stanowiska kanclerza Niemiec. Premierowy pokaz odbył się w dwóch miejscach: w Berlinie, gdzie pokazano film wysokiej rangi nazistowskim dygnitarzom oraz w okrążonej od września 1944 roku twierdzy w La Rochell nad Zatoką Biskajską, gdzie obejrzeli go żołnierze 22 tysięcznego garnizonu. La Rochell podobnie jak Lorient i Saint-Nazaire było odciętym punktem niemieckiego oporu, daleko na zapleczu frontu zachodniego. Taśmę z filmem udało się dostarczyć okrążonym za pomocą samolotu. Premiera w niemieckich kinach wypadła bardzo słabo, głównie za sprawą tego, że w 1945 roku większość kin leżała w gruzach, a te, które jeszcze istniały nie mogły liczyć na wysoką frekwencję. Dziełu Harlana nie pomógł nawet nadany przez Ministerstwo Propagandy tytuł Filmu Narodu (Film der Nation), którym nagradzano najwybitniejsze propagandowe produkcje powstałe w III Rzeszy. Najdroższa filmowa produkcja hitlerowskich Niemiec nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Ze względu na minimalną liczbę osób, które obejrzały film, nie udało się wezwać Niemców do fanatycznego oporu w obliczu nadciągającej alianckiej nawałnicy. Obraz, który miał być motywacją do walki dla słabo wyszkolonych, przedstawiających niewielką wartość bojową oddziałów Volkssturmu trafił w próżnię. Paradoksalnie garnizon oblężonego La Rochell, gdzie odbył się premierowy pokaz skapitulował dopiero w ostatnim dniu wojny. Można więc mówić o pewnej sile wyrazu i oddziaływania produkcji Veita Harlana, należy jednak zaznaczyć, że zachodni Alianci nie spieszyli się ze zdobywaniem atlantyckich twierdz, ograniczając się do ich blokady, bombardowań i izolacji okrążonych, co i tak nie zmienia faktu, że La Rochell, podobnie jak Lorient i Saint-Nazaire skapitulowało dopiero wraz z końcem wojny, a przecież broniący miasta żołnierze na dobrą sprawę mogli poddać się kilka miesięcy wcześniej.
Logo słynnej wytwórni filmowej Ufa, która wniosła duży wkład w rozwój światowej kinematografii w okresie międzywojennym, zwłaszcza w rozwój kina niemego, po nacjonalizacji przez nazistów wytwórnia czynnie wspierała swoimi produkcjami wysiłek propagandowy III Rzeszy
Po wojnie "Kolberg" trafił na półkę i pod klucz. Dopiero w 1964 roku, już po śmierci reżysera, zdjęto z filmu ten swoisty areszt. Trzeba powiedzieć, że film Harlana w pewnej mierze nadal znajduje się na cenzurowanym, pokazała go do tej pory jedynie francusko-niemiecka telewizja Arte. W Stanach Zjednoczonych "Kolberg" został wydany na DVD w cyklu International Historic Films. Trzeba przyznać, że jest to krok w dobrym kierunku, tym bardziej, że film Harlana nie niesie ze sobą jakichkolwiek niebezpiecznych treści, a cenzurowanie go i obkładanie zakazami emisji jest tylko przejawem dwulicowości cenzorów na całym Świecie, którzy nie stosują tych samych kryteriów w stosunku do radzieckich produkcji propagandowych niosących ze sobą nie rzadko dużo bardziej niebezpieczne i wywrotowe treści. Co do Harlana, to trudno go oceniać. Z jednej strony reżyser wspierający nazistowską machinę wojenną, z drugiej strony artysta, który nie był nazistą. Za sprawą kontrowersyjnego "Żyda Süssa" doświadczył po wojnie ostracyzmu w środowisku artystycznym. Bez wątpienia odium rozliczonego w Norymberdze nazizmu spadło na twórczość Harlana, nie zmienia to jednak faktu, że jego filmy charakteryzowały się prawdziwym artyzmem. Zarzucanie Harlanowi braku geniuszu i deprecjonowanie wartości artystycznej jego filmów jest przejawem zwykłej ignorancji albo tzw. poprawności politycznej.
Na zakończenie wypadałoby ocenić film, ale z produkcjami propagandowymi to nie taka łatwa sprawa. Filmów propagandowych nie można oceniać tą samą miarą co zwykłe filmy fabularne. Wystawienie wysokiej oceny końcowej filmom głoszącym wyjątkowo niebezpieczne treści równałoby się z akceptacją poglądów i idei przedstawianych za ich pośrednictwem, dlatego zdecydowałem, że filmy będę oceniał dwoma metodami; jeżeli film jest zwykłą produkcją propagandową to otrzyma on ocenę ogólną (dobrą lub złą) za całokształt oraz ocenę za wybraną dowolnie wartość artystyczną. Jeżeli film będzie niebezpieczny ze względu na głoszone w nim treści, otrzyma stosowną niską ocenę jako ostrzeżenie oraz drugą ocenę za realizację, montaż lub siłę oddziaływania, która może być diametralnie inna od tej pierwszej oceny. Nie jest to do końca obiektywny sposób oceny, ale chyba jedyny jakim można ugryźć większość filmów propagandowych.
Podsumowując, obraz Veita Harlana, to zrealizowany z rozmachem film propagandowy, nakręcony na kolorowej taśmie, estetyczny od strony wizualnej. Propagandowo niegroźny, cała propaganda oscyluje tu wokół pojęć narodu i patriotyzmu. Ciekawa, patetyczna, ale dziś już nieco śmieszna rola Horsta Caspara jako von Gneisenau. Moja ocena, to 8/10 za całość oraz oddzielna bardzo wysoka ocena 10/10 za rozmach scen batalistycznych, które o 20 lat wyprzedzają swoją epokę. Film godny polecenia osobom interesującym się historią III Rzeszy, historią kina oraz prawdziwym kinomanom. Warto obejrzeć z czystej ciekawości, by zobaczyć jak wyglądała najdroższa produkcja filmowa III Rzeszy, nakręcona bez zważania na zaangażowane w nią ogromne środki.
Bardzo interesujący wpis, czekam na kolejne z tej kategorii. Igor masz ten film dostępny na płycie ?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz odpisuje. Mam DVD wydane przez International Historic Films, film w doskonałej jakości, na płycie oprócz filmu są materiały dodatkowe w tym przemówienie Goebbelsa o wojnie totalnej. Jak będziesz w Katowicach w najbliższym czasie to wpadnij po płytę.
OdpowiedzUsuńCiekawy tekst, dzięki.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy tekst, jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń